Plusy i minusy meczu z Lechem

14.09.2020 (06:00) | Karol Bugajski | skomentuj (0)

Kto zasługuje na pochwałę, a kto na krytykę po sobotnim spotkaniu z Lechem Poznań? Zapraszamy na kolejną odsłonę naszego cyklu, w którym, opierając się na danych z raportu InStat, podsumowujemy najważniejsze wydarzenia z meczu Śląska Wrocław.

PLUSY MECZU

Piotr Celeban

Czwarty oficjalny mecz w tym sezonie i trzecia bramka Celebana – lata mijają, a były kapitan Śląska cały czas jest nie do upilnowania przy stałych fragmentach. Sytuacja, w której pokonał Filipa Bednarka nie należała do najłatwiejszych, ale Celeban świetnie trafił piłkę głową i pozwolił gospodarzom szybko odrobić straty. Często podłączał się do akcji ofensywnych, zanotował nawet jedno udane podanie kluczowe, bardzo efektywny był również we własnym polu karnym. Obrońca w sobotę wygrał najwięcej pojedynków spośród wszystkich piłkarzy Śląska, każda z jego trzech prób odbiorów była udana, wykonał też najwięcej sprintów w ekipie gospodarzy. Udany występ Celebana zaowocował zdecydowanie najlepszą drużynową notą w raporcie InStat.

Jakub Łabojko

Przed meczem dużo mówiło się o transferowych plotkach łączących go z włoską Brescią, Łabojko był jednak skoncentrowany na rywalizacji z Lechem i kolejny raz zaprezentował się z dobrej strony. Paradoksalnie pomagać mu może nieobecność Krzysztofa Mączyńskiego, która sprawia, że musi grać bardziej odpowiedzialnie, a jednocześnie rośnie u boku niezwykle doświadczonego Waldemara Soboty. Łabojko przeciwko Lechowi grał dojrzale, znalazł się w czołówce najdokładniej podających piłkarzy Śląska, nie popełniał błędów, które mogłyby być wodą na młyn dla bardzo silnej ofensywy rywala. Przebiegł największy dystans w swojej drużynie, a jedną z kontr zakończył niebezpiecznym strzałem nad poprzeczką bramki Filipa Bednarka.

MINUS MECZU

Israel Puerto

Trudnego wieczoru mógł się spodziewać już od przedmeczowej odprawy, kiedy dowiedział się, że będzie odpowiedzialny za pilnowanie Mikaela Ishaka. Napastnik Lecha okazał się nie do upilnowania dla hiszpańskiego stopera Śląska i w głównej mierze z tego wynikały trzy trafienia gości już w pierwszej połowie. Brak pomysłu Puerto na grę przeciwko Szwedowi najbardziej uwypuklony został przy bramce na 2:3, gdy kompletnie stracił kontrolę nad wbiegającym w pole karne rywalem i pozwolił mu na oddanie ekwilibrystycznego uderzenia. Pierwszy gol to fatalne ustawienie Puerto względem Ishaka, które starał się naprawić zdecydowanie za późno w efekcie zostawiając go samego pięć metrów przed bramką, a drugi obciąża Hiszpana o tyle, że nie powinien pozwolić rywalowi na tak swobodne dogranie spod linii końcowej. Puerto nie dotrwał do końca meczu, tuż przed końcem regulaminowego czasu zszedł z urazem.

WYDARZENIE MECZU

Niewykorzystana szansa Scaleta

Niespodziewanie zaczął mecz w wyjściowej jedenastce pod nieobecność Fabiana Piaseckiego, jednak poza bardzo ważnym golem, przy którym dopisało mu szczęście, nie zapisał się w pamięci kibiców niczym spektakularnym. Przepchnięcie piłki za linię bramkową po kwadransie gry było jego jedynym strzałem w sobotnim meczu. W końcówce pierwszej połowy zdołał jeszcze zaskoczyć Lecha mięciutkim dośrodkowaniem w pole karne do Piotra Celebana, po którym defensor gospodarzy oddał niegroźny strzał, aktywność Scaleta pod bramką przeciwnika generalnie pozostawiała jednak dużo do życzenia. A właśnie nękającego obrońców, niebezpiecznego napastnika Śląsk potrzebował szczególnie w drugiej połowie, którą rozpoczął od szybkiego trafienia wyrównującego.