Scalet: Robić swoje i się nie bać (WYWIAD)

15.09.2020 (15:23) | Krzysztof Banasik | skomentuj (0)

Za 23-latkiem udane dwa tygodnie – zdobył swojego pierwszego gola w drugiej lidze, a tydzień później zaliczył pierwsze trafienie w ekstraklasie. Z czego jest zadowolony po swoim sobotnim występie, a co by poprawił? Kto zlecił mu wykonanie specyficznej cieszynki i jak się zapatruje na swoją przyszłość w Śląsku? M.in. o tym przeczytacie w poniższym wywiadzie, przeprowadzonym w poniedziałek.

Zacznijmy od tego co działo się w sobotę, bo zabraliście kibiców na prawdziwy rollercoaster. Nie przypominam sobie meczu w ekstraklasie na takiej intensywności. Jak już na chłodno, po dwóch dniach, oceniasz to spotkanie?

Tak, to był bardzo intensywny mecz, najpierw Lech prowadził, potem my, następnie znowu oni. W drugiej połowie bramek było już mniej, ale wciąż było bardzo dużo biegania. Dobrze, że strzeliliśmy tę trzecią bramkę, na pewno był to atrakcyjny mecz dla kibiców i fajnie było być jego częścią. Szkoda tylko, że nie zdobyliśmy trzech punktów.

Krzysztof Mączyński pytany w studiu Canal+ przed mecz, czego możemy się spodziewać po twoim występie, powiedział, że jeśli tylko się nie podpalisz, zachowasz chłodną głowę, to o twój występ jest spokojny. I wydaje się, że udźwignąłeś mentalnie to spotkanie. Jak oceniasz swój występ, uważasz że wykorzystałeś swoją szansę?

Ja zawsze próbuję dać z siebie wszystko, w sobotę dałem na boisku wszystko co miałem i z tego jestem zadowolony. Wiadomo, że technicznie zawsze można zrobić coś lepiej, ale w kwestii charakteru zrobiłem wszystko i cieszę się z tej pierwszej bramki. Jak dowiedziałem się że Fabiana nie będzie na meczu, przygotowywałem się mentalnie do występu od pierwszej minuty. Jeszcze tydzień temu w rezerwach strzeliłem bramkę, to też dodało mi pewności siebie i czułem się bardzo dobrze. Wiedziałem że jeśli będę miał chłodną głowę i zrobię na boisku to co mam zrobić to dam radę.

Różne były opinie po twoim występie, były pozytywne komentarze doceniające twoje zaangażowanie. Z drugiej strony głównym zarzutem był fakt, że oddałeś w całym meczu tylko jeden strzał na bramkę. Rzeczywiście obrońcy Lecha grali na tyle dobrze czy z czego wynikało to, że tak trudno było Ci dojść do pozycji strzeleckiej?

Obrońcy grali dobrze i nie było łatwo, ale czasami też będąc na dobrej pozycji nie otrzymywałem podań, koledzy decydowali się kończyć akcję sami. Ponieważ był to dla mnie pierwszy występ w tym sezonie jako napastnik, pewne automatyzmy w grze ofensywnej nie funkcjonowały jeszcze tak jak powinny. Myślę, że w tej kwestii będzie tylko lepiej, ale tak jak mówisz, jeden strzał dla napastnika to na pewno za mało i muszę nad tym pracować i lepiej szukać pozycji do strzałów.

Wspomniałeś, że tydzień temu grałeś z rezerwami przeciwko Garbarni Kraków, tam na pewno nie miałeś takiego problemu. Bardzo odczuwalny jest dla napastnika przeskok tydzień po tygodniu z poziomu II ligi do ekstraklasy?

Tak, jest duża różnica. Przede wszystkim pod względem fizycznym i technicznym. W ekstraklasie biega się więcej i intensywniej, mniej jest czasu na podjęcie decyzji z piłką przy nodze.

Jeśli spojrzymy na raport statystyczny po meczu z Lechem jest taka rubryka jak średnia pozycja zawodnika na boisku podczas meczu. Wynika z niej, że średnio przebywałeś na podobnej wysokości boiska co Waldemar Sobota, który miał przecież zadania defensywnego pomocnika. Z czego to wynikało?

Tak miałem się ustawiać, by zawodnicy Lecha przy wyprowadzeniu piłki nie mogli grać do środka. Ja cały czas byłem napastnikiem, ale dużo było również pracy w obronie i po prostu musiałem tam być, żeby utrudniać rywalowi rozegranie. To wynikało z naszej organizacji gry.

Strzeliłeś pierwszego gola w ekstraklasie i od razu zaprezentowałeś efektowną cieszynkę. Podłapały to kamery Canal+ i był to jeden z obrazków tego spotkania. Ten „strzał z łuku” to gest spontaniczny czy planowany?

Nie, ja na początku nie planowałem żadnej cieszynki, ale przed meczem podszedł do mnie Jarek Szandrocho i powiedział, że jeśli strzelę bramkę, to mam tak zrobić w jego kierunku. Po prostu strzeliłem bramkę i pamiętałem o tym.

To ilu jeszcze strzałów z łuku w kierunku fizjoterapeuty Śląska możemy się spodziewać w tym sezonie?

Oby jak najwięcej!

Dwa sezony temu przeprowadzono badania nad efektywnym czasem gry w ligach europejskich. ekstraklasa wypadła tam blado, wyszło, że efektywnie w piłkę gramy około 53% czasu, czyli jakieś 48 minut na 90, reszta to przerwy i przestoje. Przywołuję to, bo sobotni mecz na pewno nie wpisywał się w ten trend, wyłączając ostatni kwadrans, przerw w grze niemal nie było. Jak fizycznie zniosłeś ten mecz i czy potrzebowałeś dłuższej regeneracji niż zazwyczaj?

Ja bardzo dobrze się czułem przez cały mecz. Wiadomo, że w końcówce już było mi trochę ciężej i trener mnie zmienił by dać drużynie nową energię. Ogólnie jednak fizycznie jestem dobrze przygotowany, sporo pracowałem w obronie, czułem się dobrze i szybko się zregenerowałem, nie potrzebowałem dłuższej regeneracji niż zazwyczaj.

Jaka jest twoja piłkarska historia?

Urodziłem się we Francji i to tam zbierałem piłkarskie szlify. Moja mama jest Polką i była moja moim pierwszym menadżerem. Po zdaniu matury we Francji załatwiła mi testy w rezerwach Wisły Kraków i postanowiłem spróbować swoich sił w Polsce.

Byliście przekonani co do wyjazdu Polski? Nie chciałeś próbować swoich sił w dorosłym futbolu we Francji?

Kusiło by zostać we Francji, tam się urodziłem i tam czułem się jak w domu. Fakt był jednak taki, że z Wisły Kraków miałem konkretną propozycję testów w drugiej drużynie i chciałem tam pojechać spróbować, czy mi się uda. Oni po testach mnie chcieli, więc podjąłem decyzję, że idę do Wisły i będę próbował się przebić do pierwszej drużyny. Spędziłem w rezerwach dwa sezony, po czym zespół został rozwiązany i niestety nie zaoferowano mi angażu w pierwszej drużynie. Potem byłem już dogadany z Servette Genewa, ale nie udało się załatwić formalności na czas do gry mógłbym być zgłoszony dopiero za pół roku.

I wtedy na horyzoncie pojawił się IV-ligowy Beskid Andrychów.

Tak, w tej sytuacji to był prosty wybór, to jest klub z okolic, z których pochodzi moja mama, nie zwracałem uwagi na to, że to tylko IV liga, chodziło o to, by grać przez te 3-4 miesiące, utrzymać kondycję i formę.

Miałeś wtedy pierwszy moment zwątpienia? Liczyłeś na grę w Wiśle, nagle wylądowałeś w IV lidze, poczułeś, że ekstraklasa się oddala?

Wiedziałem że to jest tylko chwilowy przystanek, a w głowie wciąż miałem wiele opcji, w tym Szwajcarię. W międzyczasie pojawiła się też opcja na testy w rezerwach Śląska. Pojechałem na tydzień na obóz z drugą drużyną, po tym okresie sztab ocenił mnie pozytywnie i podjąłem decyzję o pozostaniu we Wrocławiu.

Grać w piłkę uczyłeś się we Francji i jesteś produktem tamtejszej myśli szkoleniowej. Gdy przyjechałeś do Polski i skonfrontowałeś swoje umiejętności z rówieśnikami, czułeś różnicę?

Myślę, że było porównywalnie. W Polsce są coraz lepsze szkółki i akademie dla młodych zawodników. Jakbym miał szukać, to może czułem się nieco lepszy pod względem technicznym, ale generalnie poziom wyszkolenia był porównywalny.

Zaczynasz już swój piąty sezon w Śląsku, czyli trochę czasu już tu spędziłeś, grając głównie w drugiej drużynie – od IV do II ligi. Jesteś przykładem, że drużyna rezerw może być trampoliną do ekstraklasy. Czego młody zawodnik może się nauczyć grając w IV czy III lidze?

Na pewno można nauczyć się seniorskiej piłki, jest to zupełnie inne granie niż w juniorach. Trzeba nauczyć się fizycznej gry w kontakcie, nauczyć się mądrzejszego poruszania po boisku, robić swoje i się nie bać.

Z drugiej strony IV i III liga to od strony piłkarskiej wciąż niski poziom dla zawodnika aspirującego do ekstraklasy. Nie kusiło cię w tych ostatnich sezonach, by odejść do wyższej ligi?

Myślałem by iść na wypożyczenie, było to już nawet w trakcie załatwiania, ale dwukrotnie temat upadał na ostatniej prostej. Ostatecznie zostałem w rezerwach, cierpliwie pracowałem i trenowałem, aby cały czas iść do przodu. Zawsze dawałem z siebie maksimum i teraz cieszę się, że tu jestem i mam szansę grać i trenować z pierwszym zespołem.

Wracając do twoich dwóch na ten moment największych momentów na Stadionie Wrocław – asysta w debiucie przy golu Celebana na 1:0 w derbach w ostatniej minucie i bramka w sobotnim meczu z Lechem – co sprawiło ci większą satysfakcję?

Ciężko powiedzieć, ale chyba bardziej ta asysta z Zagłębiem. To był mój debiut, wygrany mecz derbowy, emocje były większe. Ale ja teraz też bardziej kontroluję te emocje. Teraz gol w meczu z Lechem też był super, ale podszedłem do tego mniej emocjonalnie.

Mecz derbowy, w którym debiutowałeś, odbył się prawie 3 lata temu. W piłce nożnej to szmat czasu, jak zmieniłeś się jako piłkarz przez ten czas, w którym aspekcie rozwinąłeś się najbardziej?

Moje nastawienie się nie zmieniło, cały czas jestem pozytywny. Na boisku jestem bardziej spokojny, wiem, co mam robić, moja gra jest mądrzejsza, taktycznie też więcej rozumiem. Przede wszystkim też wzrosła moja pewność siebie, to jest ta różnica, że teraz w głowie mam większy spokój, a jeśli czuję się dobrze psychicznie, to jest też dobrze fizycznie na treningu.

W naszym programie nagranym prawie dwa lata temu miałeś trochę żal, jako wtedy wyróżniający się zawodnik rezerw w IV lidze, że nie dostajesz szansy treningu z pierwszą drużyną i nie masz jasnej informacji, co musisz poprawić by na taką szansę zapracować. Obecnie widać progres w twojej grze od czasu jak na stałe zostałeś włączony do pierwszej drużyny i trenujesz pod okiem Vitezslava Lavicki. Czujesz zaufanie od trenera?

Tak, bardzo cenię sobie tę współpracę. Gdy w maju dołączałem do kadry pierwszego zespołu, trener odbył ze mną rozmowę – powiedziałem, że moim celem jest walka o pierwszy skład, ale dopóki mi się to nie uda, będę dawał z siebie wszystko w meczach rezerw. Czułem, że trener darzy mnie zaufaniem, bardzo się cieszę, że teraz mam swoją szansę i mogę ją wykorzystać. To daje również duży spokój w głowie, mogę lepiej skupić się nie grze i treningu.

Co jest lepsze dla młodego piłkarza, który wchodzi z rezerw i musi potwierdzić swoją przydatność dla pierwszego zespołu: wchodzić w czterech meczach na ostatnie 10 minut, czy przesiedzieć te cztery mecze na ławce, a w piątym dostać szansę od pierwszej minuty? Kiedy łatwiej pokazać swój potencjał?

Dla mnie to nie ma dużej różnicy, czy to od pierwszej minuty, czy na końcówkę, zawsze będzie miał tę choćby jedną akcję, by się pokazać. Wiadomo, że ogólnie od pierwszej minuty jest lepiej, bo mecz jest otwarty, możesz go ułożyć na swoich zasadach, wchodząc z ławki musisz już się dostosować do wyniku i panującej sytuacji, może nie być okazji do indywidualnych popisów.

Jesteś często rotowany jeśli chodzi o pozycję w ofensywie. Przychodziłeś jako ofensywny środkowy pomocnik, masz kilka występów na skrzydle oraz teraz jako napastnik. Na jakiej pozycji  Mathieu Scalet zapewnia najwięcej jakości?

Moją nominalną pozycję jest „dziesiątka”. Ale jeśli trener wystawi mnie na skrzydle lub jako napastnika, to też zrobię swoje, żeby jak najlepiej wyglądać i dam z siebie wszystko.

Jako 23-letni zawodnik przez kluby z lig zachodnich jesteś już traktowany jako ukształtowany piłkarz. Czy czujesz, że ten sezon może być dla ciebie ostatnią szansą, by na stałe przebić się do ekstraklasy?

Wiadomo, że już nie jestem taki młody, nie mam wieku młodzieżowca, ale z drugiej strony też nie nakładam na siebie presji, bo wiem, że jeśli będę konsekwentnie robił swoje, to pójdę do góry. Ten rok jest dla mnie bardzo ważny, dlatego dobrze, że jestem w pierwszej drużynie i że w razie czego mam możliwość gry w II-ligowych rezerwach. Bo ta II liga to już jest poziom centralny i tam też można się pokazać. To jest dla mnie bardzo ważny sezon, ale mam w Śląsku wiele możliwości i dlatego zdecydowałem się tu zostać.

Pytam też o to, bo twoja dotychczasowa historia jest ciekawa – w Śląsku zaczynałeś z rezerwami  od IV ligi i konsekwentnie krok po kroku pniesz się wyżej, awans do trzeciej, awans do drugiej ligi, pierwszy gol w ekstraklasie i pytanie, gdzie jest kolejny szczebel tej drabiny? Gdzie ty widzisz maksimum swojego potencjału?

Ja sobie mówię, że zawsze można być lepszym, także ja nie mam żadnego konkretnego celu, tylko cały czas robię swoje, krok po kroku idę do przodu i w ten sposób będę coraz lepszy. Chcę zagrać jak najwięcej minut w ekstraklasie i zdobyć kolejne bramki.