Zwycięstwo albo nic (ZAPOWIEDŹ)

17.10.2020 (19:14) | Dominik Szpik | skomentuj (0)

Niedzielne spotkanie Śląska w Płocku będzie doskonałą okazją do pokazania pełni możliwości wrocławian w tym sezonie. Podopieczni trenera Lavicki mierzyli się już z drużynami, które są niżej w tabeli jak Wisła Kraków czy Piast Gliwice natomiast ze wszystkich 5 rywali to Wisła Płock jest kadrowo najsłabsza. Nafciarze przez niektórych ekspertów byli nawet typowani do spadku i pewnie, gdyby nie reforma ligi, przez którą w tym sezonie spada tylko jedna drużyna, byliby murowanym faworytem do gry w I lidze. Teraz Śląsk po uporządkowaniu sytuacji kadrowej i dwóch tygodniach pracy na treningach ma okazję pokazać swoją najlepszą stronę.

Wisła Płock po odejściu Dominika Furmana straciła niemal wszystko, co atrakcyjne w ich grze. Próba zastąpienia najefektywniejszego w swojej grze zawodnika płocczan spełzła na niczym, gdyż Rafał Wolski zaraz po transferze z Lechii nabawił się kolejnej poważnej kontuzji i wątpliwe, żebyśmy zobaczyli go w tym roku jeszcze na boisku. Oprócz niego do Płocka przed sezonem zostali sprowadzeni między innymi Patryk Tuszyński, który łącznie przez ostatnie półtora roku zdobył 2 bramki czy Damian Zbozień mający za sobą beznadziejny sezon w Arce Gdynia. Odpowiedzialność za rozgrywanie i pchanie wózka z napisem Wisła Płock pod nieobecność Furmana zabrał się Mateusz Szwoch, jednak nie ma on nikogo do pomocy. Nawet niezły w swoim prime time Giorgi Merebaszwili znacznie obniżył loty i nie można na nim polegać. W napadzie zamiast Tuszyńskiego gra jeszcze Sheridan, lecz nie spełnia on pokładanych w nim nadziei. Wszystko to złożyło się, póki co na 5 punktów w 6 meczach i rozgrzany stołek pod Radosławem Sobolewskim. Dużo przed przerwą na reprezentację mówiło się o jego potencjalnym zwolnieniu, a porażka ze Śląskiem może go przybliżyć do utraty posady.

Wrocławianie mają przed sobą jeden z kilku maratonów meczowych, jakie mają miejsce w sezonie. Trzy dni po niedzielnym starciu z Wisłą Płock, Śląsk rozegra zaległy mecz z Legią w Warszawie, a na koniec w sobotę podejmą u siebie Jagiellonię. Tym bardziej może cieszyć powrót do gry i treningów niemal wszystkich pauzujących zawodników. Rotacja będzie konieczna, żeby nie utracić jakości w żadnym z nadchodzących trzech meczów.

Jeżeli chodzi o skład Śląska, to czeski szkoleniowiec ma przed sobą (nie)przyjemny ból głowy. Podczas nieobecności Mateusza Praszelika jako nominalnego młodzieżowca z bardzo dobrej strony pokazał się Marcel Zylla. Wychowanek Bayernu Monachium w meczu z Cracovią doszedł do 3 niemal stuprocentowych sytuacji, a i w rozegraniu miał do zaoferowania kilka ciekawych zagrań. Praszelik wrócił jednak do pełni sił i mógłby zagrać w meczu z Płockiem. Pytanie, czy trener zadecyduje, aby oszczędzić trochę podstawowych zawodników przed meczem z Legią, czy jednak będzie chciał wypracować pewien rytm meczowy przed wyjazdem do Warszawy. Po meczu z Cracovią apetyty kibiców Śląska są dosyć spore i każdy będzie oczekiwał pewnego i efektownego zwycięstwa z dużo słabszym rywalem.

Ostatnie pięć meczów Śląska z Nafciarzami to 3 wygrane wrocławian i 2 płocczan. Ostatni mecz w Płocku zakończył się wynikiem 2:1 na korzyść Śląska po bramkach Picha i Płachety. W całej ligowej historii starć WKS-u z Wisłą Płock oba zespoły mierzyły się ze sobą 14 razy. W tych meczach Śląsk był górą 6 razy, 3 razy padł remis, a 5 razy wygrali piłkarze z Płocka.

Wynik mecz będzie zależał tylko i wyłącznie od postawy podopiecznych trenera Lavicki. Są drużyną lepszą, lepiej dysponowaną oraz bardziej poukładaną. Losy tego spotkania mają w swoich nogach i o ile mądrze rozegrają ten mecz, możemy być świadkami jednostronnego i efektownego widowiska.