Pawłowski: Z nieba do piekła i z powrotem

20.11.2020 (22:02) | Claudia Haor | skomentuj (0)

Prezentujemy wypowiedź zawodnika WKS-u Bartłomieja Pawłowskiego po meczu Śląska Wrocław z Lechią Gdańsk (2:3)

Bartłomiej Pawłowski: Czujemy dużą złość, frustrację i ogromny niedosyt. Bardzo często mówi się, że po strzeleniu bramki najważniejsze jest pierwsze 5 minut, żeby opanować emocje i uspokoić grę. Ten mecz, szczególnie w drugiej połowie zmieniał się dynamicznie. Z nieba do piekła i z powrotem. Po wcześniejszym wyjściu na prowadzenie straciliśmy dwie bramki i zaczęliśmy przegrywać to spotkanie. Póżniej dążyliśmy do wyrównania, walczyliśmy, biegaliśmy, żeby tą bramkę w końcu zdobyć. Niestety nie udało się utrzymać wyniku, kilka minut później Lechia odpowiedziała kolejnym trafieniem. Zdobyliśmy dwa gole. Jeśli nie możesz wygrać na wyjeździe, to szanujesz remis. Powinniśmy tą końcówkę lepiej przypilnować. 

Dla wszystkich jest to bardzo dziwny sezon. W meczach jest dużo przerw, pojawiają się problemy zdrowotne, lockdowny. Trudniej w tej sytuacji ustabilizować grę. Zanim wszedłem na boisko, to z pozycji  rezerwowego wydawało się, że idziemy do przodu, że wyglądamy dobrze i fizycznie i piłkarsko. Może nie były to fajerwerki, ale kroczki do przodu. Bardzo szkoda, że nie wywieźliśmy chociaż remisu. 

Dołączyłem do zespołu w trakcie rozgrywek, jak już pewne schematy były ustalone, ale pracowałem na treningach i dzięki temu znalazłem się w kręgu piłkarzy, którzy mają te stałe fragmenty wykonywać. Dzisiaj czułem się pewnie i wziąłem to po prostu na siebie.