Plusy i minusy meczu z Podbeskidziem

30.11.2020 (06:00) | Karol Bugajski | skomentuj (0)

Kto zasługuje na pochwałę, a kto na krytykę po sobotnim spotkaniu z Podbeskidziem Bielsko-Biała? Zapraszamy na kolejną odsłonę naszego cyklu, w którym opierając się na danych z raportu InStat, podsumowujemy najważniejsze wydarzenia z meczu Śląska Wrocław.

PLUSY MECZU

Matus Putnocky

W sobotni wieczór to niespodziewanie bramkarz Śląska, a nie Podbeskidzia, był tym bardziej zapracowanym, Putnocky mocno przyczynił się jednak do zachowania pierwszego czystego konta na wyjeździe od lutego. Słowacki golkiper w obu połowach miał do obronienia trzy strzały zawodników beniaminka, a na szczególną uwagę zasługuje sposób, w jaki przeniósł piłkę nad bramką po strzale z dystansu Michała Rzuchowskiego w pierwszej połowie. Putnockiemu dopisywało też szczęście, bo Podbeskidzie po nieudanym wejściu w mecz mogło przecież szybko odrobić straty, ale zaskakujący strzał Łukasza Sierpiny wylądował na poprzeczce. Bramkarz Śląska wypracował najlepszy drużynowy InStat, a poprawa gry defensywnej naszego zespołu widoczna jest gołym okiem. Wrocławianie zagrali na zero z tyłu w trzech z czterech poprzednich meczów. Przez cały poprzedni sezon siedem razy.

Piotr Celeban

Choć trener Vitezslav Lavicka jeszcze tydzień temu zarzekał się, że pierwszym wyborem na wypadek niedyspozycji Israela Puerto lub Marka Tamasa po kontuzji Wojciecha Golli jest… Konrad Poprawa, szybko okazało się, że te słowa miały niewiele wspólnego z rzeczywistością. Po tym, jak występ Hiszpana pod Klimczokiem uniemożliwiła kontuzja mięśniowa, na środek obrony przesunięty został Piotr Celeban i okazało się, że cały czas możemy liczyć na jego uniwersalność. Były kapitan Śląska jeszcze tydzień temu grał na prawym boku defensywy, a w Bielsku-Białej stworzył solidną parę stoperów z Węgrem, która wreszcie wróciła z wyjazdu bez strat. W sobotę najczęściej w zespole (poza Putnockim) odzyskiwał piłkę, znalazł się też w gronie piłkarzy Śląska z najlepszą dokładnością podań. Co ciekawe, jedyny w tym roku ligowy mecz na środku obrony Celeban zaczął w połowie lutego w Szczecinie. Właśnie wtedy, gdy wrocławianie zachowali jedyne do tej kolejki wyjazdowe czyste konto. Talizman.

Robert Pich

W drugim kolejnym meczu wyjazdowym Słowak wpisał się na listę strzelców w pierwszej połowie i powoli nawiązuje do formy, którą imponował po wiosennym wznowieniu rozgrywek. Jeszcze kilka tygodni temu skrzydłowy irytował brakiem efektywności i wydawał się poważnym kandydatem do utraty miejsca w wyjściowej jedenastce. Trener Lavicka obdarzył go jednak cierpliwością, a Pich w sobotę odwdzięczył się już piątym golem w sezonie z zimną krwią wykańczając akcję Erika Exposito. Słowak na stadionie beniaminka był autorem 4 z 6 strzałów Śląska, zanotował dobrą skuteczność dryblingów, kolejny raz był najgroźniejszym ogniwem ofensywy zespołu z Oporowskiej. Wrocławianie, chcąc myśleć o podobnej lokacie, jak w poprzednim sezonie, potrzebują efektywnego, ale przede wszystkim powtarzalnego w swoim dobrym graniu, Picha.

MINUS MECZU

Zmiana na pozycji napastnika

Wielka szkoda, że zaledwie jeden mecz trwała cierpliwość trenera Vitezslava Lavicki względem Fabiana Piaseckiego. Szkoleniowiec Śląska potraktował miejsce w ubiegłotygodniowej jedenastce dla byłego napastnika Zagłębia Sosnowiec jako jednorazowy eksperyment, a przecież ani on nie dostarczył argumentów przeciwko swojej dalszej grze, ani tym bardziej Hiszpan nie pokazał niczego co na nowo mogło rozbudzić zaufanie Lavicki. Tak, Exposito już w czwartej minucie sobotniego meczu przy Rychlińskiego wykorzystał niefrasobliwość w defensywie Podbeskidzia i zanotował asystę przy bramce Picha, ale ta akcja jest jak listek figowy dla gracza z Półwyspu Iberyjskiego. Na miejscu Exposito w tej sytuacji mógł być każdy i efekt pewnie byłby ten sam, z własnych zadań napastnik Śląska kolejny raz wywiązywał się fatalnie. W Bielsku nie oddał żadnego (!) strzału, miał bardzo niską dokładność podań, zanotował też najwięcej strat spośród piłkarzy obu drużyn. Hiszpan ukrywał się w tym meczu bardzo skutecznie i aż dziw bierze, dlaczego Piasecki zastąpił go dopiero w ostatnim kwadransie. Ale co tam, za tydzień znowu zacznie w podstawie.

WYDARZENIE MECZU

Ligowy debiut Janasika

Sprowadzony latem z Odry Opole zawodnik miał być dużym wzmocnieniem linii defensywnej Śląska, jednak jego plany pokrzyżowała kontuzja. Janasik zadebiutował w barwach nowej drużyny już w sierpniowym meczu Pucharu Polski w Łodzi, a w sobotę zastępując w końcówce Roberta Picha zebrał pierwsze minuty na boiskach Ekstraklasy. Wraca w ważnym momencie, bo po tym jak awaryjnie do środka obrony przesunięty został Piotr Celeban, Lubambo Musonda zostawałby bez zastępcy na prawym boku. Ligowy debiut Janasika w Bielsku-Białej oczywiście był zdecydowanie zbyt krótki, by oceniać jego przydatność dla Śląska, daje jednak nowe możliwości na przyszłość. Póki co trudno powiedzieć, czy jest już gotowy fizycznie, by grać po 90 minut, ale być może jeszcze przed zimową przerwą trener Lavicka znajdzie dla niego miejsce w wyjściowej jedenastce.