Taktycznie: Jak wykorzystać potencjał kadrowy Śląska?

23.02.2021 (06:00) | Jakub Luberda | skomentuj (0)

Powiedzieć, że wrocławianie weszli w nowy rok przeciętnie, to nie powiedzieć nic. W przeciągu 4 pierwszych spotkań Śląsk oddał zaledwie 6 strzałów celnych. Problemy w ofensywie widzieliśmy jednak już w poprzedniej rundzie, o czym najlepiej świadczy tabela w oparciu o xPKT, w której to podopieczni Vitezslava Lavicki zajmują czwartą pozycję od końca. Patrząc na same nazwiska, można odnieść wrażenie, że Śląsk nie powinien mieć problemów ze zdobywaniem goli, a już z pewnością z kreowaniem sytuacji bramkowych. Niestety, rzeczywistość jest nieco inna, a na usta nasuwa się pytanie. Jak wykorzystać potencjał kadrowy Śląska?

Głównym założeniem tego tekstu jest odcięcie się od spraw, które dzieją się wokół klubu. Omawiać będziemy jedynie obecną kadrę i sposób, w jaki można ją ustawić na boisku, aby zmaksymalizować efektywność poszczególnych zawodników. Kwestie pozasportowe, takie jak transfery, pozycja trenera, czy możliwości finansowe Śląska nie są brane pod uwagę.

Patrząc na obecną kadrę, można dostrzec pewną dysproporcję w liczbie zawodników na konkretnych pozycjach. Analizując szeroki skład pierwszej i drugiej drużyny, widzimy przesyt w środku pola, a także braki w formacji ofensywnej. Z jednej strony pozycję numer osiem możemy obsadzić aż siedmioma piłkarzami, występującymi na co dzień w ekstraklasie, a w odwodzie dalej pozostanie chociażby Szymon Lewkot. Z drugiej jednak na skrzydle mogą zagrać tylko Robert Pich, Bartłomiej Pawłowski, Lubambo Musonda i ewentualnie Marcel Zylla. Podobnie sytuacja wygląda, jeśli chodzi o napastników. Erik Exposito i Fabian Piasecki raczej nie czują na plecach oddechu Sebastiana Bergiera, więc pole do rotacji jest niewielkie. Kolorytu wcale nie dodaje też fakt, że na pozycji numer 9 obaj zawodnicy są o bardzo zbliżonym profilu.



Oglądając spotkania Śląska gołym okiem widać, że potencjał zawodników, który przecież bez wątpienia jest spory, nie jest wykorzystywany. Na papierze wśród wrocławian znajdują się przecież ponadprzeciętni jak na poziom ekstraklasy piłkarze. Wybierany w obecnym sezonie na młodzieżowca miesiąca Mateusz Praszelik, wychowany w Bayernie Marcel Zylla, wracający z grania na dobrym poziomie w Niemczech Waldemar Sobota, byli reprezentanci Polski w postaci Mączyńskiego i Celebana, czy Bartłomiej Pawłowski, którego potencjał dał mu kiedyś transfer do słonecznej Hiszpanii, a później Turcji.

Jeśli uzupełnimy to najlepszym strzelcem ubiegłego sezonu naszej rodzimej pierwszej ligi i dwoma wyróżniającymi się tam zawodnikami, to można skleić naprawdę ciekawy skład. A przecież dalej nie wymieniliśmy tutaj Dino Stigleca, Marka Tamasa, Erika Exposito, Lubambo Musondy, Roberta Picha, Macieja Wilusza, kontuzjowanego Wojciecha Golli, a także żadnego z bramkarzy, czy całego zaplecza młodych i chętnych do gry chłopaków występujących na co dzień w drugiej lidze. Co w takim razie można zmienić, aby ten potencjał kadrowy wykorzystać lepiej?

W tym przypadku kluczem jest ustawienie. W obecnym systemie 4-2-3-1 możliwość rotacji jest bardzo niewielka, o czym wspominałem już wcześniej. Ofensywni zawodnicy nie czują na plecach oddechu rywalizujących z nimi o miejsce w składzie kolegów, bo tych jest zwyczajnie za mało, albo nie grają jeszcze na odpowiednim poziomie. Tego, jak ważna jest to kwestia, mieliśmy doskonały przykład w zeszłym sezonie, kiedy to pozyskany w zimę Filip Raicevic zrobił z Erika Exposito klasowego napastnika. Na poniższej grafice zobaczyć możecie ostatni skład Śląska wraz z alternatywami na daną pozycję.

Moją pierwszą propozycją jest przejście na formację 4-1-2-1-2. Takie ustawienie pozwoliłoby lepiej wykorzystać przesyt środkowych pomocników, a także zwiększyłoby rywalizację w ofensywie. Zacznijmy jednak od początku i przeanalizujmy pokrótce każdą z formacji. Jeśli chodzi o bramkarzy, to tutaj sytuacja jest jasna. Na przestrzeni całego sezonu wiemy też, że to właśnie pozycja golkipera jest jedną z niewielu, o którą nie musimy się martwić. W razie kontuzji Matusa Putnockiego do składu może wejść Michał Szromnik i zagrać może nawet na lepszym poziomie.

W formacji defensywnej nieco ułatwione zadanie mają środkowi obrońcy. Jeśli w drugiej linii ma zagrać aż 4 zawodników odpowiedzialnych za rozgrywanie, to z tej roli odciążeni zostają tym samym stoperzy. Jest to o tyle ważne, że ostatnie spotkania pokazały, ile może dać defensywie chociażby Mariusz Pawelec. Doświadczony defensor był niezwykle przydatny w destrukcji, lecz problemy pojawiały się, gdy musiał samemu brać się za wprowadzanie piłki. W poprzedniej formacji nie był on brany tak często pod uwagę przy ustalaniu składu, właśnie przez ten mankament w jego grze.

Zmieniając jednak ustawienie, jego pozycja w drużynie mogłaby wzrosnąć, a jego najlepsze cechy jeszcze bardziej się przydać. Jeśli chodzi o boki obrony, to tutaj gra za bardzo się nie zmieni. Już przy 4-2-3-1 widzieliśmy, że trener Lavicka chce, aby boczni defensorzy grali wysoko i podłączali się aktywnie do akcji ofensywnych. Jedynym problemem pozostanie rotacja na lewej flance, bo o ile na prawej stronie może zagrać Patryk Janasik, Guillermo Cotugno i w razie potrzeby Musonda, o tyle na lewej w dalszym ciągu pozostaje tylko Stiglec i młodzież z rezerw.



4-1-2-1-2 jest ustawieniem, które pozwoli przede wszystkim zwiększyć efektywność grających w środku zawodników. Największym problemem jest obsadzenie pozycji defensywnego pomocnika. Nękany kontuzjami Krzysztof Mączyński nie jest w stanie dać stabilizacji, lecz tutaj bardzo dobrym wyborem mógłby być Maciej Pałaszewski. Mając w pamięci jego występ w Mielcu, wiemy, że wychowanek Śląska potrafi zagrać na pozycji numer 6. W tamtym spotkaniu zarzucano mu, że mimo niezwykłej aktywności i wykonaniu aż 79 celnych podań, to niewielka ich część była podaniami progresywnymi. Tutaj ten problem rozwiązuje się sam, bo jego zadaniem byłoby właśnie głównie aktywne pokazywanie się do gry i oddawanie piłki najbliżej ustawionym kolegom. Za podania progresywne odpowiedzialni byliby ustawieni wyżej, na pozycjach numer 8 zawodnicy. Tam rywalizacja również byłaby większa, tak samo, jak liczba możliwych kombinacji. Na ósemce mogliby zagrać też wymienieni wcześniej Pałaszewski i Mączyński.

To jednak Waldemar Sobota mógłby zyskać na takiej zmianie najwięcej. Grając w roli półśrodkowego pomocnika, miałby więcej swobody w poruszaniu się w ofensywie, a zejścia na skrzydła i możliwość rozpędzenia się z piłką mogą w końcu pokazać i uwydatnić jego atuty. Podobnie sytuacja ma się z Rafałem Makowskim, który w sparingach przedsezonowych pokazywał, że świetnie czuje się między liniami i potrafi skutecznie znaleźć sobie trochę przestrzeni. Powrót Mateusza Praszelika na pozycję numer 10 też jest dobrym pomysłem, bo to właśnie tam młodzieżowiec błyszczał w Śląsku najbardziej. Gdy dodamy do tego rywalizację o miejsce w składzie z Robertem Pichem i Marcelem Zyllą, efekt może być naprawdę niezły. Takie ustawienie pozwala na całą masę kombinacji i warianty bardziej ofensywne z przesunięciem chociażby Praszelika na ósemkę i ustawienie go obok Mathieu Scaleta, a także defensywne z Pałaszewskim oraz Mączyńskim przed ustawionym na szóstce Szymonem Lewkotem.

Dwójka napastników w takiej formacji jest dosyć umowna. Tutaj, podobnie jak w pomocy, wariantów jest wiele. Można zagrać na dwie dziewiątki posyłając w bój Exposito z Piaseckim, ale można też zastosować wariant z jednym lub dwoma fałszywymi napastnikami. W tej roli sprawdziłby się świetnie Mathieu Scalet, który sam wspominał, że najlepiej czuje się grając wyżej, za czym idą też liczby. Mimo niewielu spotkań rozegranych w obecnym sezonie Scalet zdążył pokazać, że piłka szuka go w polu karnym, a on sam potrafi skutecznie wykończyć akcję. Podobnie sytuacja ma się z Bartłomiejem Pawłowskim, który w roli fałszywego napastnika mógłby szukać sobie miejsca na skrzydłach, lub bazując na swojej szybkości, wbiegać za linię obrony rywala. Takie ustawienie dałoby Śląskowi znacznie więcej elastyczności i możliwości w ataku.

Oczywiście jest to tylko teoretyzowanie, bo w praktyce każdy z zawodników musiałby nauczyć się gry w nowym systemie, a w rzeczywistości wszystko niekoniecznie wyglądałoby tak kolorowo jak na papierze, lecz w dobie kryzysu i niemocy ofensywnej wrocławian, może jest to kierunek, którym warto się zainteresować. Ofensywa Śląska potrzebuje większej elastyczności i liczby sposobów na infiltrowanie pola karnego rywali. Takie ustawienie rozkłada też rywalizację o miejsce w składzie dużo równomierniej - właściwie każdy z zawodników mógłby czuć się zagrożony. Zapraszam do dyskusji w komentarzach, a także waszych propozycji na rozwiązanie tego problemu. W kolejnej odsłonie taktycznie poruszymy ten sam temat, tym razem przy użyciu formacji 3-4-2-1, lecz jeśli wasze propozycje okażą się ciekawe, to je również chętnie weźmiemy pod uwagę.