Magiera zna sposób na Lechię

08.04.2021 (12:00) | Karol Bugajski | skomentuj (0)

Spektakularny debiut, zburzona twierdza i wielkie święto – trzy dotychczasowe mecze nowego trenera Śląska przeciwko zespołowi z Gdańska to trzy różne historie, jednak za każdym razem powody do dużej satysfakcji. Podtrzymanie patentu to cel na sobotni wieczór.

1 października 2016 Legia - Lechia 3:0

Już sam dźwięk nazwy klubu z biało-zielonej części Trójmiasta może wywołać uśmiech na twarzy Jacka Magiery, bo to właśnie Lechia była jego pierwszym rywalem w trenerskiej karierze na boiskach ekstraklasy. Po pierwszych meczach sezonu przejmowana właśnie przez nowego szkoleniowca Śląska Legia była rozbita, a w dodatku niebezpiecznie balansowała nad strefą spadkową. Po 5 ligowych meczach na własnym stadionie nie miała na koncie żadnego zwycięstwa, a Lechia Piotra Nowaka była wiceliderem i czuła, że to niezły moment na zaskoczenie mistrza Polski. Nic z tego. Zespół Magiery zdemolował gdańszczan, oddał 34 strzały, dominował od pierwszej do ostatniej minuty i w pełni zasłużenie wygrał 3:0.

19 marca 2017 Lechia - Legia 1:2

Po wydarzeniach z rundy jesiennej tym większa była motywacja Lechii przed wiosennym meczem rewanżowym w Gdańsku. Biało-zieloni plasowali się na 3. miejscu z punktem przewagi nad Legią Magiery, ale wcześniejsze wyniki 27. kolejki ułożyły się dla nich tak, że zwycięstwo nad Wojskowymi gwarantowało awans na fotel lidera. Hit rundy z trybun obserwowało ponad 37 tysięcy kibiców, gospodarze prowadzili dzięki bramce Mario Malocy zdobytej trzy minuty po zmianie stron, ostatecznie znowu jednak pozostali z pustymi rękami. Obecny szkoleniowiec Śląska wpuścił z ławki Michała Kucharczyka, a ten odwdzięczył się dwiema bramkami, odwrócił losy spotkania i Legia wygrała w Gdańsku 2:1. Pokonać Lechię na jej terenie to była wtedy niemała sztuka, dość powiedzieć, że poprzednią domową porażkę w lidze poniosła siedem miesięcy wcześniej.

4 czerwca 2017 Legia - Lechia 0:0

Puentą dwóch zwycięstw z sezonu zasadniczego dla drużyny Jacka Magiery był mecz rozegrany przy Łazienkowskiej w ramach ostatniej kolejki rundy finałowej. Decydujące o ostatecznym kształcie czołowej czwórki było nie tylko spotkanie Legii z Lechią, ale również rozgrywana równolegle konfrontacja Jagiellonii z Lechem. Gdańszczan urządzało wyłącznie zwycięstwo w połączeniu z korzystnym wynikiem przy Słonecznej. Warszawianie byli zależni tylko od siebie, a przy utrzymującym się remisie w Białymstoku nie musieli nawet bić się o komplet punktów. Ostatecznie bramek w stolicy nie było, tego dnia to Lechia zmarnowała swoją historyczną szansę, a Jacek Magiera mógł triumfować. Właśnie po meczu z gdańszczanami cieszył się ze zdobycia pierwszego mistrzostwa Polski jako trener i pewnie nie przypuszczał wtedy, że kolejny raz przeciwko temu przeciwnikowi zagra dopiero cztery lata później w barwach Śląska.