Gleń: Trener Magiera to powiew świeżości (WYWIAD)

23.07.2021 (09:00) | Mateusz Włosek | skomentuj (0)

Za nami intensywny czas Mistrzostw Europy, ale piłka kręci się dalej w niesamowitym tempie. Już dzisiaj wkraczamy w nowy sezon Ekstraklasy, a przed jego startem postanowiliśmy porozmawiać z ekspertem i komentatorem Canal + Sport, Bartoszem Gleniem. O sentymentalnych powrotach, transferach i kadrze Śląska, warsztacie trenera Magiery i przewidywaniach przed tym sezonem. Zapraszamy do lektury!

Nadchodzący sezon Ekstraklasy śmiało możemy nazwać mianem sentymentalnego. W wielu klubach obserwujemy zjawisko powrotów do korzeni, a z zawodników wracających do naszej ligi moglibyśmy ułożyć solidną jedenastkę. Kto według Pana wydaje się na ten moment największym wzmocnieniem i skąd wziął się trend w myśleniu władz polskich klubów, aby sprowadzać z powrotem doświadczonych zawodników do naszej ligi?

Myślę, ze ostatnie sezony weryfikowały transferowe plany wielu polskich klubów. I stąd myślenie, że lepiej ściągnąć sprawdzonego, ogranego Polaka, mającego już po części zapisaną kartę w Ekstraklasie. To jest pewniejsza opcja niż sondowanie rynku bałkańskiego czy sprowadzenie graczy z Europy Wschodniej lub nawet ze Słowacji. Już wielu starszych panów z tego ostatniego kraju mieliśmy w naszej lidze i nie zawsze się to sprawdzało. 

Dlatego obserwujemy taki ruch jak chociażby Damian Kądzior, któremu z uwagą będę się przyglądał. Co miał zrobić na Zachodzie, to zrobił. W wieku 26 lat wyjechał z naszego kraju, poradził sobie w Dinamie Zagrzeb u Nenada Bjelicy, a później spróbował piętro wyżej w hiszpańskim Eibar, co dla polskiego piłkarza już jest dużym osiągnięciem. Nie poszło mu pewnie tak, jakby sobie tego życzył. Później było wypożyczenie do Turcji, a jak wiemy z tego kraju piłkarze bardzo często wsiadają w samolot np. w  Ankarze i lądują w Warszawie. Damian trafił bardzo dobrze, bo pod skrzydła Waldemara Fornalika, który potrafi odbudowywać zawodników i wykrzesać z nich dodatkowe pokłady energii. Ja, jako kibic Ekstraklasy, dużo sobie po tej współpracy obiecuję.

Ten transfer Damiana Kądziora bardzo pobudził opinię publiczną w Polsce, bo wiadomo, że jego usługi rozważał także Lech. Odszedł przecież Jakub Świerczok, ale pomimo tego wydaje się, że kadra Piasta na ten sezon jest silna. Ale znamy przecież przypadki, kiedy doświadczeni piłkarze nie zawsze się sprawdzali. Mam na myśli oczywiście Waldemara Sobotę, który pojawił się we Wrocławiu rok temu i nie zawojował powtórnie Ekstraklasy. Czy przy tych transferach zawodników z drugiej ligi hiszpańskiej plus Petra Schwarza, Kacpra Radkowskiego, Javiera Hyjka i Maksymiliana Boruca Śląsk jest w stanie powtórzyć wynik z tamtego sezonu, a może bić się nawet o coś więcej?

Myślę, że Śląsk z takim potencjałem kadrowym i poczynionymi transferami wyląduje na miejscach 4-8. Jak zawsze z medalem skończy Legia, nie wiadomo czy srebrnym czy złotym. Do tego jest jeszcze Raków, prowadzony solidną ręką przez trenera Marka Papszuna. Po tej ekipie większych wahań formy się nie spodziewam. Lech Poznań w tym roku obchodzi stulecie klubu, więc też nie może pozwolić sobie na nagłe wypadnięcie z czołówki. A pamiętajmy także o Pogoni Szczecin, w której jest duże parcie na sukces. Spodziewam się także renesansu formy jednego z najbardziej zasłużonych polskich klubów, czyli Wisły Kraków. Przyszedł tam nowy sponsor, który łoży dosyć spore pieniądze, jest ciekawy trener Adrian Gula oraz dyrektor sportowy Tomasz Pasieczny.

Jak na tle tych ekip prezentuje się zespół ze stolicy Dolnego Śląska?

Co do Śląska Wrocław, Jacek Magiera jest trenerem, który szanuje doświadczenie piłkarza. Jeśli dany piłkarz nie jest dla zespołu wzmocnieniem, to po prostu daje kogoś innego. Pamiętam, gdy w Legii dał szansę Michałowi Kopczyńskiemu, który grał wtedy w rezerwach. 

We Wrocławiu mamy podobną sytuację z Szymonem Lewkotem i Konradem Poprawą, którzy zostali wypatrzeni w drugim zespole. Wiadomo, że trzeba mieć 3-4 doświadczonych piłkarzy, ale przy tym ważne jest wdrażanie młodzieży. Widzieliśmy to na przykładzie reprezentacji Włoch na EURO 2020, że czasami trzeba mieć trochę zuchwałości i odwagi w drużynie, co młodzi właśnie gwarantują. To wszystko stara się przemycić do filozofii Śląska Jacek Magiera.

Dobrze, że Pan wspomniał o charakterystyce warsztatu częstochowskiego szkoleniowca, którym we Wrocławiu większość kibiców jest oczarowana. Szymon Lewkot zaimponował szczególnie odważnym wyprowadzeniem piłki w meczach I rundy LKE przeciwko estońskiemu Paide, ale młodzi coraz odważniej pukają do bram pierwszego zespołu. Czy ten mix doświadczenia w postaci Krzysztofa Mączyńskiego czy Waldemara Soboty oraz wrocławskiej młodzieży może dać wiele Śląskowi, czy jednak w pewnym momencie ta formuła się wyczerpie?

Nie zakładam, żeby tak się stało. Ta kadra jest bardzo dobrze zbilansowana, Jacek Magiera miał czas na eksperymenty i testowanie różnych zawodników w końcówce poprzedniego sezonu i mimo, że zaproponował coś innego w porównaniu do Vitezslava Lavicki, to na koniec była radość, bo klub po kilku latach wrócił do eliminacji europejskich pucharów. Tak jak mówiłem, Magiera ma rękę do młodzieży, wie jak pracować z seniorami i doświadczonymi zawodnikami, pracował przecież jako trener Legii w europejskich pucharach. A nie zapominajmy, że ma przecież ciekawą kartę piłkarską. 

Jako trener ma także dużo przemyśleń, co roku przecież spisywana jest książka z przebiegiem jego pracy w danym klubie. Proponuje powiew świeżości, nie boi się różnych wariantów taktycznych i wystawiania młodych zawodników na odpowiedzialnych pozycjach w obronie lub pomocy.

A na pewno pomogą jeszcze zawodnicy pozyskani w tym okienku...

Te transfery Śląska też wyglądają obiecująco. Zobaczymy, czy miejsce w wyjściowym składzie wywalczy sobie Petr Schwarz. Łukasz Bejger wróci po kontuzji, on też jest godnym obserwowania zawodnikiem, potrafi wprowadzić piłkę piętro wyżej, dać dokładny przerzut. Wahadła wyglądają na prawdę dobrze, bo Patryk Janasik rozwija się i idzie w dobrą stronę. Z lewej strony będziemy świadkami ciekawej rywalizacji Dino Stigleca i Victora Garcii. To będzie bogaty w przeżycia sezon dla zespołu z Wrocławia.

Porównując kadrę Śląska do tych najmocniejszych, wiemy, że wrocławianie często mają problemy z najmocniejszymi ekipami w stawce, a szczególnie z Legią, z którą ciężko jest nam się przełamać. Raków ma solidną głębię składu, Pogoń zawsze jest groźnym zespołem, natomiast w Śląsku w tamtym sezonie kulały głównie wyjazdy na obce stadiony. Co może być w tym sezonie elementem, który wpłynie na to, jak poradzi sobie zespół trenera Magiery?

Pamiętam z poprzedniego sezonu wypowiedź Roberta Picha po jednym z meczów, który mówił: "chcemy cieszyć się grą, być częściej przy piłce". Myślę, że Jacek Magiera będzie dbał o to, żeby Śląsk przez dłuższy czas operował futbolówką na połowie rywala. Żeby przede wszystkim nie tylko przeszkadzał jak za trenera Lavicki, ale odnajdywał się w różnych momentach. Takich jak np. kontratak, kiedy trzeba wiedzieć w ilu piłkarzy wyjść, aby przeciwnika zaskoczyć i jak się ustawić przy bronieniu takich sytuacji, gdy trzej środkowi obrońcy muszą stać blisko siebie i pokrywać możliwie największą przestrzeń.

A jak to może być poukładane personalnie?

Dla Waldemara Soboty to będzie sezon prawdy. Na pewno dostanie swoje szanse, ale będzie musiał je odpowiednio wykorzystać. Obok niego pewnie będzie występował Mateusz Praszelik. W kadrze Śląska jest przecież aż 6 środkowych pomocników, bo do gry gotowi są także Schwarz, Rafał Makowski, Mączyński. Ta bitwa o pierwszy skład będzie się toczyła z kolejki na kolejkę. Widać, że trener Magiera chce mieć konkurencyjną kadrę, natomiast pytanie jakimi środkami można osiągnąć sukces. Według mnie Śląsk musi "budować się" punktami we Wrocławiu, grać futbol efektowny, ale także nastawiony na asekurację w tyłach. Głównym celem powinno być kolekcjonowanie punktów w Twierdzy Wrocław, a na wyjazdach bycie rozsądnym i odpowiedzialnym.

Wspomniał Pan o dużej rywalizacji w kadrze, a jesteśmy ciekawi, jak będzie wyglądała głębia tego składu. Wiadomo, że Śląsk rywalizuje w eliminacjach LKE z ormiańskim Araratem Erywań, a później dojdą przecież jeszcze rozgrywki Pucharu Polski. Jak poradzą sobie wrocławianie z ewentualną grą na trzech frontach, czy nie dopadnie ich słynny europejski pocałunek śmierci?

To już jest pytanie dla trenera Jacka Magiery, który z pewnością ma świadomość i wie, że będzie musiał żonglować zawodnikami i przeprowadzać rotacje w zespole. Bardzo ważne będzie to, co wydarzy się w Armenii (przyp.red. - rozmowa była nagrywana dzień przed starciem z Araratem). Dla wielu z tych młodych chłopaków będzie to niezapomniana przygoda i będą chcieli dać drużynie jak najwięcej. Jeśli Śląsk zwycięży dwumecz z Araratem, to na pewno będzie to dobry sygnał na resztę sezonu. Nie mówiąc już o awansie do fazy grupowej LKE, to przejście dwóch rund byłoby pozytywnym kopem dla tej ekipy. 

Co cieszy najbardziej w grze Śląska w Europie?

Ważne jest to, że Śląsk strzela bramki. Zwracam na to uwagę, bo polskie drużyny rzadko wystrzeliwują się jeśli chodzi o europejskie puchary, często grają zachowawczo. Też wiadomo, jaka była klasa tamtego rywala, natomiast teraz półka idzie wyżej. Ararat jest niewygodnym przeciwnikiem, wykorzystuje kontry, przeszkadza w rozegraniu, a do tego w poprzedniej rundzie uporał się z faworyzowanym Fehervarem. Śląsk jedzie na trudny teren, warunki średnio sprzyjające graniu w piłkę, do tego mecz rozgrywany praktycznie po południu. Tam trzeba będzie być wyrachowanym. Może nadużyję porównania, ale Legia kiedyś rywalizowała z Astaną, która miała jednego szybkiego zawodnika z przodu, który załatwiał sprawę. Trener Magiera z pewnością ma tego świadomość, że rywal jest groźny w kontratakach, bo ma szybkich iworyjskich graczy i potrafi wykorzystywać szybkie ataki. Trzymam kciuki za Śląsk Wrocław i mam nadzieję, że awansuje do kolejnej rundy eliminacji.