''Cracovia w czołówce? Nie sądzę'' (OPINIA EKSPERTA)

31.07.2021 (06:00) | Karol Bugajski | skomentuj (0)

W pierwszym wyjazdowym meczu nowego sezonu ekstraklasy rywalem Śląska Wrocław będzie Cracovia. O remisie z beniaminkiem na inaugurację, kolejnym zagranicznym zaciągu Pasów oraz przewidywaniach na rozpoczynające się rozgrywki rozmawiamy z Grzegorzem Wojtowiczem, dziennikarzem krakowskiego oddziału Polskiej Agencji Prasowej.

Cracovia na inaugurację ligi zremisowała 1:1 w Łęcznej nie będąc wcale zespołem lepszym od beniaminka. Należy to potraktować jako niespodziankę?

Nie, absolutnie nie jest to dla mnie zaskoczeniem. Cracovia przed rozpoczęciem sezonu grała mecz sparingowy z Bruk-Betem Termaliką Nieciecza, próba generalna, w zasadzie w optymalnym składzie i przegrała 0:4. Już wtedy było widać, że to nie jest taka forma, która pozwalałaby na mówienie o roli faworyta czy oczekiwaniu łatwego zwycięstwa w pierwszym spotkaniu na stadionie Górnika Łęczna. Taki wynik mniej więcej był spodziewany.

W ekipie Pasów w tym okienku doszło do pewnego przewietrzenia kadry, najbliższa prawdy będzie teza, że zespół Michała Probierza w tym momencie po prostu potrzebuje czasu?

Odeszło kilku zawodników, ale też nie pierwszoplanowych, tylko raczej tacy, którzy zawodzili. Doszli nowi i rzeczywiście brakuje im jeszcze trochę zgrania. W 1. kolejce w podstawowym składzie zagrało czterech nowych piłkarzy – obrońcy Otar Kakabadze z Gruzji oraz Jakub Jugas z Czech, a także duński pomocnik Mathias Rasmussen i słowacki napastnik Filip Balaj. Prawdę powiedziawszy dwóch z nich zawiodło. Kakabadze grał bardzo słabo, przez co zszedł już w przerwie, podobnie jak Rasmussen, chociaż tego drugiego trener Probierz aż tak bardzo nie krytykował. Chwalił natomiast Balaja pomimo braku zdobytej bramki, Jugas też wyglądał w miarę solidnie. Jeszcze powiedzmy, że w miarę pozytywnie pokazał się 19-letni pomocnik Karol Knap, który przybył z Puszczy Niepołomice i wszedł na boisko po godzinie gry. Debiuty zatem pół na pół, generalnie nowi zawodnicy Cracovii potrzebują jeszcze czasu, żeby wkomponować się w tę drużynę.

Przy Kałuży za transfery odpowiada sam szkoleniowiec, zasadne jest więc pytanie o jakościową wartość piłkarzy, którzy dołączyli do zespołu w tym okienku. Jest pan zadowolony z tego, kto trafił pod Wawel, czy trudno mówić o znaczących wzmocnieniach?

Nie, to nie są piłkarze, którzy w jakiś wyraźny sposób mogą podnieść poziom zespołu. Może to będą solidni zawodnicy, nawet dobrzy, ale nie widzę żadnego kandydata na wielką gwiazdę ekstraklasy. Teoretycznie wyróżniającym się zawodnikiem powinien być Kakabadze, czyli etatowy reprezentant Gruzji, ale na razie nie jest. Napastnicy z ligi słowackiej, jak Balaj, również przychodzili już do Polski i nie zawsze się sprawdzali, wielu wręcz się nie sprawdziło. To jest europejski trzeci sort.

W podstawowym składzie Cracovii w Łęcznej wybiegło aż dziesięciu obcokrajowców, a gdyby nie przepis o młodzieżowcu, to pewnie byłoby jedenastu. Michał Probierz już do tego przyzwyczaił, ale czy takie wybory kadrowe ciągle się bronią? Może ta konsekwencja przestała mieć już jakikolwiek sens biorąc pod uwagę wyniki szczególnie z rundy wiosennej.

To może nie tyle konsekwencja Probierza, co zbieg okoliczności, do których Cracovia jest zmuszana. Temu klubowi bardzo trudno pozyskiwać polskich zawodników, nie ma on chyba najlepszej opinii w środowisku piłkarzy. Może Pasy nie chcą też płacić więcej za Polaków, może nie potrafią trochę bardziej się postarać. Generalnie Cracovia nie jest obecna na tym rynku wewnętrznym, więc sprowadza piłkarzy zza granicy, chociaż w tym okienku przyszło też dwóch młodych naszych rodaków – wspomniany już Knap z Puszczy i Kamil Ogorzały z Sandecji Nowy Sącz (tym drugim podobno interesował się również Śląsk Wrocław – przyp. red.). Pamiętajmy jednak, że te dwa transfery przeprowadzono głównie z myślą o pozycji młodzieżowca, którą w Łęcznej zajmował Patryk Zaucha. Jest też kilku jeszcze innych młodych, ale oni po prostu przegrywają rywalizację, a trener Probierz wystawia najlepszych, jak choćby Karol Niemczycki, który mógłby bronić i jeszcze w poprzednim sezonie był młodzieżowcem, ale teraz ustąpił już miejsca bardziej doświadczonemu Lukasowi Hrosso.

Czy poprzedni sezon Cracovii należy wziąć w nawias z uwagi na karę pięciu ujemnych punktów za udział w korupcji, z którym zespół rozpoczął rozgrywki? Pasy jeszcze wiosną 2020 roku były w czołówce ligi, grały w grupie mistrzowskiej, czy w tym sezonie należy spodziewać się ich powrotu na wysokie lokaty i utrzymywania tego, jak potrafiła Jagiellonia trenera Probierza?

Nie, nie sądzę, żeby Cracovia mogła być w czołówce w tym sezonie. Myślę, że będzie lepiej niż w poprzednim, ale maksymalnie szacuję jej możliwości na 7. – 8. miejsce. Maksymalnie, bo może być też ciut gorzej. Zobaczymy, Pasy mają trochę problemów nawet nie tyle ze zdobywaniem bramek, co kreowaniem gry ofensywnej. Nie ma kreatywnych piłkarzy. Kiedy w sezonie 2018/2019 zajmowała 4. miejsce na koniec sezonu ekstraklasy byli Javi Hernandez, Airam Cabrera w dobrej formie, później również Rafael Lopes czy Janusz Gol, czyli zawodnicy, którzy coś tam potrafili stworzyć. Natomiast w tej chwili większość piłkarzy Cracovii to solidni rzemieślnicy, ale bez błysku. Samą solidną defensywą nie zdobędzie się żadnych wysokich miejsc. Znaczy, oczywiście można, ale wtedy musiałyby działać też inne czynniki, jak stałe fragmenty gry, a to teraz też niespecjalnie wychodzi piłkarzom trenera Michała Probierza.