#ŚląskowyTwitter - burza po meczu z Legią

13.09.2021 (12:00) | Mateusz Włosek | skomentuj (0)

Ciągle nie milkną echa sobotniego hitu we Wrocławiu, który rozgrzał nie tylko kibiców na stadionie, ale przede wszystkim media społecznościowe. Sytuacja, po której padł gol dla Śląska była analizowana setki razy, a praca sędziów mocno spolaryzowała opinię publiczną. Jaki obraz meczu wyłania nam się z czeluści Twittera?

 

 

Na początek warto pokusić się o porównania, które pojedynek z mistrzem Polski upodabniają do jednego ze starć w eliminacjach do Ligi Konferencji. Wtedy wynik był nieco inny, ale teraz zespół dodał od siebie czyste konto, które ostatnimi czasy wcale nie było oczywistością. Jak widać prorocy są wśród nas. Mieliśmy powieźć, to powieźlismy.

Inną kwestią jest, że gol zdobyty przez gospodarzy wywołał takie zamieszanie, jakby rzeczywiście został zdobyty nieprawidłowo. Po ocenie całej sytuacji w brodę pluć mogą sobie tylko piłkarze gości, którzy stanęli i z rozdziawionymi ustami patrzyli, jak Garcia mija ich niczym tyczki na jednym z treningów. Wszyscy z pewnością przypomnieli sobie starą piłkarską zasadę: “Graj do gwizdka”. Czyżby nie nauczono tego mistrzów Polski?

Można nawet nie znać się na przepisach grania w piłkę, ale fundamentalne zasady ruchu drogowego powinien ogarniać raczej każdy…

Przy okazji, trochę więcej klasy i taktu spodziewaliśmy się po największej sportowej gazecie w naszym kraju, która brnie w narrację przegranego meczu z powodu arbitra. Wywiady z sędziami, analizy - te wszystkie narzędzia służą do obwieszczeniu światu, że trzeba Frankowskiego trzymać z daleka od Legii niczym kota od psa, bo przecież w końcu się pogryzą. To może przygotujmy od razu ankiety dla każdego klubu, którego sędziego preferuje? W myśl popularnego hasła: “Jakiego sędziego wariacie?”

Jednocześnie cieszy trzeźwa ocena sytuacji przez byłego sternika PZPN-u, który z fotela kibica obserwuje ligowe zmagania. W swoim stylu, na spokojnie, z nutą szydery. Zibi TOP, jak mawia klasyk.

Wracając już do samego obrazu meczu, warto skupić się na pracy, jaką włożył w te spotkanie Erik Exposito, który w pojedynkach z Legią zawsze miał przecież ogromne kłopoty. W sobotę był ważną częścią składową naszej ofensywy, szarpał, próbował, a w końcówce obił nawet poprzeczkę bramki strzeżonej przez Boruca. Do postawienia kropki nad “i” zabrakło tylko gola, którego Hiszpan był blisko po przelobowaniu Boruca. Tym razem jednak był na ewidentnym spalonym.

Wielkie ukłony należą się za te spotkanie całej defensywie. Wojciech Golla wyglądał jak Maximus z “Gladiatora”, który instruuje swoich kompanów, jak bronić się przed rywalami, a w ostateczności garstka barbarzyńców święci triumf nad regularną rzymską armią. O Szromniku nie da się powiedzieć chyba nic więcej, po prostu czapki z głów.

Na sam koniec i puentę tego krótkiego przeglądu mediów społecznościowych wchodzimy w ten tydzień z pozytywną energią i pozycją wicelidera. A jak ta Legia na wyjeździe?