Stadion Wrocław znowu zaimponował frekwencją

13.09.2021 (19:00) | Karol Bugajski | skomentuj (0)

Widok trybun podczas sobotniego meczu Śląska z Legią (1:0) ponownie mógł napawać dumą. Dotychczasowy frekwencyjny rekord czasów pandemii we Wrocławiu został poprawiony prawie dwukrotnie, jednak prawdziwym wyzwaniem będzie choćby częściowe utrzymanie tego wyniku w kolejnych tygodniach.

21 997 osób to nie tylko zdecydowanie najlepsza frekwencja frekwencja na Stadionie Wrocław od grudnia 2019 roku (wówczas klęskę 0:3 z Legią oglądało 31 819 kibiców), ale i jeden z najlepszych wyników w ostatnich kilkunastu miesiącach w całej ekstraklasie. Kibice po wybuchu pandemii na trybuny wracali ostrożnie, nie zawsze tylko ze względu na obowiązujące obostrzenia. W okresie od czerwca do października ubiegłego roku, przed drugim lockdownem, frekwencje zbliżające się do 15 tysięcy były wyjątkami, większy ruch na trybunach zaczął się dopiero w nowym sezonie. Co ciekawe, pandemiczny rekord ekstraklasy został ustanowiony przy okazji poprzedniego wyjazdowego meczu Legii – w poprzedniej kolejce jej mecz przy Reymonta w Krakowie (0:1) oglądało 23 717 kibiców.

Znacznie lepiej od rekordów

Dość powiedzieć, że dotychczasowe rekordy Stadionu Wrocław od początku pandemii ledwo przekraczały 10 tysięcy osób. Najlepszy wynik w meczu ligowym zanotowano we wrześniu ubiegłego roku, gdy w obecności 11 535 fanów piłki nożnej Śląsk zremisował z Lechem 3:3, a o 74 kibiców więcej zgromadził niedawny mecz 3. rundy kwalifikacji Ligi Konferencji Europy z Hapoelem Beer Szewa (2:1). Atmosfera podczas sobotniego spotkania z mistrzem Polski niosły piłkarzy zielono-biało-czerwonych, co po końcowym gwizdku zgodnie przyznawali trener Jacek Magiera, kapitan Krzysztof Mączyński oraz Bartłomiej Pawłowski. Wypełniony i kipiący od dopingu obiekt na Pilczycach to ogromny atut Śląska – sęk w tym, że bardzo rzadko zdarza się okazja, by sobie to uświadomić.

Po Legii będzie weryfikacja?

Zgromadzenie takiej publiczności, jak w sobotę na Stadionie Wrocław to żadna sztuka, gdy po drugiej stronie staje mistrz Polski i odwieczny przeciwnik. Proza życia zielono-biało-czerwonych dopada jednak najczęściej w spotkaniach następujących po wizycie takich rywali, jak Legia, a terminarz pozostałych domowych gier we wrześniu będzie właśnie prawdziwą weryfikacją przywiązania do drużyny trenera Jacka Magiery. W czwartek 23 września o 20:30 Śląsk podejmie Bruk-Bet Termalikę Nieciecza w 1/32 finału Pucharu Polski, a trzy dni później w 9. kolejce ekstraklasy będzie rywalizował z Wisłą Płock (pierwszy gwizdek 26 września o 15:00). W przeszłości zderzenie z rzeczywistością bywało drastyczne – w sezonie 2016/2017 mecz z Legią obejrzało 22 004 kibiców, a w kolejny weekend rywalizacja z Pogonią odbywała się już w obecności zaledwie… 4001. Jeśli przyjmujemy, że najlepszym zaproszeniem są wyniki, Śląsk w sobotę nie mógł zrobić nic więcej.