Weekend zburzonych twierdz

18.10.2021 (19:00) | Karol Bugajski | skomentuj (0)

Jak nie idzie, to na całego – w ostatnich dniach powody do rozczarowania mieli sympatycy zarówno pierwszej, jak i drugiej drużyny Śląska Wrocław. Domowe potknięcia obu zespołów zielono-biało-czerwonych to duże wydarzenia nie tylko w skali trwającego sezonu, ale również wcześniejszych miesięcy.

Nieudany weekend wrocławskiej piłki nożnej rozpoczął się w sobotni wieczór od przegranej zespołu trenera Jacka Magiery z Rakowem Częstochowa 1:2. Zielono-biało-czerwoni w ten sposób przerwali najdłuższą w lidze serię dziesięciu kolejnych spotkań bez porażki, a ostatni raz z pustymi rękami po meczu na Stadionie Wrocław pozostali 7 marca. Wówczas, gdy szkoleniowcem Śląska był jeszcze Vitezslav Lavicka, na Pilczycach wygrała Legia Warszawa (1:0), zaś kolejnych siedem miesięcy w ekstraklasie przyniosło gospodarzom trzy zwycięstwa i siedem remisów. Po raz ostatni dwie bramki przed własną publicznością w lidze wrocławianie stracili w 1. kolejce trwającego sezonu z Wartą Poznań (2:2). Od tego czasu minęły blisko trzy miesiące.

JAWNY ZE ZNICZEM

W niedzielne popołudnie minorowe nastroje kibiców podsycił fatalny występ rezerw Śląska. Zespół trenera Krzysztofa Wołczka co prawda szybko otworzył rezultat w meczu II ligi z Radunią Stężyca na stadionie przy Oporowskiej, nawet do przerwy prowadził 2:1, cóż jednak z tego, skoro po 90 minutach to goście cieszyli się z efektownej wygranej 5:2. Tak traumatycznego wyniku we Wrocławiu od momentu awansu drugiego zespołu Śląska do II ligi jeszcze nie było, a bolesne lanie zafundowane przez tegorocznego beniaminka również oznaczało zburzenie wyglądającej całkiem solidnie twierdzy. Ostatnią domową porażkę w rywalizacji o punkty Śląsk II również poniósł jeszcze pod wodzą poprzedniego szkoleniowca Piotra Jawnego, a 29 maja skuteczniejszy od gospodarzy przy Oporowskiej okazał się Znicz Pruszków (0:1). Od niedzieli niepokonana przed własną publicznością w II lidze jest już tylko liderująca tabeli Stal Rzeszów.

(NIE) TYLKO DOMOWE PROBLEMY

Zastrzeżenia o tym, że weekendowe przegrane były pierwszymi domowymi dla Śląska i Śląska II w lidze nie są przypadkowe, bo we wrześniu oba zespoły zdążyły się już przecież boleśnie poobijać w Pucharze Polski przed własną publicznością. W meczach 1/32 finału podopieczni trenera Wołczka po walce przegrali 0:3 z Zagłębiem Lubin, a zespół prowadzony przez Jacka Magierę negatywnie zaskoczył wpadką z Bruk-Betem Termaliką Nieciecza (0:1). Pucharowe spotkania wspaniałomyślnie można było brać w nawias, póki wszystko szło jak należy w najważniejszych przecież rozgrywkach ligowych. Domowe potknięcia w walce o punkty stanowią już jednak poważną przestrogę, tym bardziej, że sytuacja obu zespołów Śląska przestaje malować się w kolorowych barwach. Pierwsza drużyna jeszcze w poprzedniej kolejce myślała o wyrwaniu fotela lidera Lechowi, a teraz traci do niego już siedem punktów. Rezerwy po udanym starcie sezonu utknęły na dole tabeli zajmując ostatnie miejsce nad strefą spadkową – jeszcze bezpieczną lokatę zawdzięczają tylko różnicy bramek.