Plusy i minusy meczu ze Stalą

29.11.2021 (06:00) | Karol Bugajski | skomentuj (0)

Kto zasługuje na pochwałę, a kto na krytykę po sobotnim spotkaniu ze Stalą Mielec (2:1)? Zapraszamy na kolejną odsłonę naszego cyklu, w którym podsumowujemy najważniejsze wydarzenia z meczu Śląska Wrocław.

PLUSY MECZU

Dino Stiglec

Po ostatniej tegorocznej przerwie na kadrę Chorwat niespodziewanie odkrył w sobie smykałkę do asystowania i obsługiwał partnerów przy trzech ostatnich bramkach zdobywanych przez Śląsk. Przed tygodniem Stiglec idealnie dośrodkował na głowę Rafała Makowskiego w Szczecinie, a w sobotę przeciwko Stali otwierał drogę do bramki Mateuszowi Praszelikowi oraz Petrowi Schwarzowi. Dawno nieoglądana ofensywna jakość w wykonaniu Stigleca znaczy sporo, bo na ławce jest przecież całkiem godny konkurent w postaci Victora Garcii. Do pełni szczęścia w przypadku Chorwata brakowałyby jeszcze tylko groźniejszych strzałów z dystansu, którymi imponował szczególnie na początku swojej przygody ze Śląskiem, jego sobotnie poczynania w konfrontacji ze Stalą i tak zasługują jednak na duże słowa pochwały – bez niego odwrócenie losów wyjątkowo wymagającego spotkania nie byłoby możliwe.

Petr Schwarz

Huk kamienia spadającego z serca czeskiego pomocnika zielono-biało-czerwonych w sobotnie popołudnie słychać było jeszcze daleko poza granicami Wrocławia. O tym, jak bardzo Schwarz potrzebuje bramowego przełamania mówił od dawna mówił nie tylko on sam, ale i trener Jacek Magiera, a wyczekiwane trafienie nadeszło w najlepszym możliwym momencie. Chociaż były zawodnik Rakowa może zapewniać, że cieszy się przede wszystkim ze względu na zwycięstwo, a nie indywidualne osiągnięcie, jest duża szansa, że sobotnia bramka wreszcie pozwoli mu nawiązać do skuteczności, która charakteryzowała go w poprzednim klubie. Schwarz w rywalizacji z mielczanami nie tylko zdobył bramkę na 2:1, ale i był najdokładniej podającym zawodnikiem Śląska z pola, zaś lepszy procent wygranych pojedynków wykręcili tylko Konrad Poprawa oraz Łukasz Bejger.

Mateusz Praszelik

Młodzieżowiec Śląska wrócił do gry po jednym meczu nieobecności spowodowanym brutalnym faulem Israela Puerto i znowu wpisał się na listę strzelców, czego tak bardzo brakowało mu jeszcze w poprzednim sezonie. Efektywność Praszelika w sobotnim spotkaniu naprawdę mogła zaimponować – to on oddał połowę z 14 strzałów zielono-biało-czerwonych, był także autorem trzech z czterech uderzeń, które zmierzały w światło bramki. Przy zdobytej bramce młodzieżowcowi gospodarzy oczywiście pomógł rykoszet, tego nie byłoby jednak, gdyby nie duża aktywność i pazerność na zdobywanie bramek, która w graniu Praszelika przeciwko Stali wybijała się na pierwszy plan. Blondwłosy pomocnik w 16. kolejce ekstraklasy zdobył już czwartą bramkę w sezonie i w drużynowej klasyfikacji najskuteczniejszych ustępuje tylko Erikowi Exposito (9 trafień) oraz Robertowi Pichowi (5).

MINUS MECZU

Caye Quintana

Jeśli na pomeczowej konferencji w niezbyt zawoalowany sposób krytykuje cię nawet słynący z dyplomacji trener Jacek Magiera to wiedz, że coś się dzieje. Quintana w sobotnie popołudnie otrzymał niemały kredyt zaufania wychodząc w podstawowym składzie w miejsce wykartkowanego Erika Exposito, jednak swoją niepowtarzalną szansę zmarnował w sposób doprawdy popisowy. Hiszpan w meczu ze Stalą nie oddał żadnego strzału, przegrał komplet siedmiu pojedynków i nie zaliczył choćby jednej próby odbioru piłki. Marazm Quintany, który w sobotę zagrał w podstawowym składzie w ekstraklasie po raz pierwszy od sierpnia został szybko dostrzeżony przez trenera Jacka Magierę, a występ napastnika (?) potrwał tylko 45 minut. Z obecnością Quintany w Śląsku zaczyna się robić pewien problem. Bardzo fajnie, że w następnej kolejce do gry w Zabrzu będzie gotowy już Erik Exposito, a w perspektywie majaczy powrót z wypożyczenia Fabiana Piaseckiego, jak jednak potraktować przejście obok kolejnego meczu piłkarza, który miał być znaczącym wzmocnieniem ofensywy właśnie w takich sytuacjach, jak ta sobotnia?

WYDARZENIE MECZU

Śląskowy charakter

Trudno ocenić ile było w tym szczęścia, a ile prawdziwego wyrachowania, parcie wrocławian do zwycięstwa w sobotnim meczu przypadło do gustu pewnie nawet najbardziej wybrednym kibicom. Okoliczności były cokolwiek wymagające – rywalem druga najdłużej niepokonana drużyna ekstraklasy, nieobecność Exposito, a do tego wszystkiego jeszcze czerwona kartka Poprawy w samej końcówce pierwszej połowy. W wielu fragmentach drugiej części zupełnie nie było jednak widać liczebnej niedowagi wrocławian, zaś powtarzająca się weekend po weekendzie łatwość do odpowiadania bramką na cios zadany przez przeciwnika jest godna podkreślenia. Wobec wygranych Radomiaka, Rakowa czy Pogoni z ostatniego weekendu, brak kompletu punktów w domowym meczu ze Stalą byłby dla Śląska prawdziwą katastrofą. Łatwo nie było, narzekania na styl są uzasadnione, jednak właśnie takie zwycięstwo może zbudować zespół trenera Magiery i pozwala utrzymać nadzieję na zimowanie w ciekawszych rejonach tabeli niż aktualne 6. miejsce.