Falowanie i spadanie – jak Djurdjević zacznie w Śląsku?

23.06.2022 (06:00) | Karol Bugajski | skomentuj (0)

Śląsk Wrocław będzie trzecim klubem w trenerskiej karierze byłego zawodnika Lecha Poznań. W poprzednich jego pierwsze tygodnie układały się skrajnie odmiennie, jednak w skali całej kadencji nie miało to żadnego znaczenia.

Kiedy przed rozpoczęciem sezonu 2018/2019 Lech Poznań decydował się na zatrudnienie Ivana Djurdjevicia w roli pierwszego szkoleniowca, niejeden sympatyk Kolejorza prawdopodobnie złapał się za głowę. Klub był świeżo po traumie w postaci wypuszczonego na własne życzenie mistrzostwa pod wodzą Nenada Bjelicy, a wiceprezes Piotr Rutkowski występował na słynnej konferencji prasowej z przekazem: „Nigdy się nie poddam”. Pracujący wcześniej z juniorami i rezerwami Lecha serbski szkoleniowiec został rzucony na wyjątkowo głęboką wodę, jednak przynajmniej początkowo wydawało się, że bardzo sprawnie potrafi w niej pływać. Djurdjević niespodziewanie wygrał cztery pierwsze ligowe mecze na ławce Kolejorza i dołożył do tego dwa awanse w kwalifikacjach Ligi Europy, co tylko rozbudziło nadzieje kibiców. Popsuło się dopiero później, ale jak już zaczęło, to na całego. Serb w Lechu dotrwał tylko do początku listopada, a po tymczasowym zastępcy w postaci Dariusza Żurawia, zespół (jak się okazało też tylko chwilowo) przejął Adam Nawałka.

JAK Z KOSZMARU

Mądrzejszy o doświadczenia z Poznania Djurdjević rok później postanowił wykonać krok wstecz i poszukał pracy na zapleczu ekstraklasy. Przed sezonem 2019/2020 został zaprezentowany jako szkoleniowiec Chrobrego Głogów, a tam dla odmiany pierwsze tygodnie miał… jak z najgorszego koszmaru. Ekipa z Dolnego Śląska po pięciu kolejkach miała na koncie pięć porażek, a co więcej w tym czasie zdarzyły jej się tak zawstydzające wyniki jak 0:5 z Olimpią Grudziądz czy 1:5 z GKS Tychy. W Głogowie, w odróżnieniu od Bułgarskiej, nikt jednak nie oczekiwał efektów od zaraz, więc zachowano chłodną głowę, a trzy lata później zespół Djurdjevicia był bardzo blisko awansu do ekstraklasy po barażach. Co ciekawe, jest również bardzo wymierny wspólny mianownik dobrze rozpoczętej krótkiej kadencji Serba w Lechu i fatalnej na początku, a jakże ostatecznie owocnej w Chrobrym. Nowy szkoleniowiec Śląska w obu dotychczasowych klubach zdobywał średnio 1,36 punktu na mecz, ale na ile emocjonalnych huśtawek naraził się w tym czasie, wie tylko on sam.

BARDZIEJ POZNAŃ NIŻ GŁOGÓW

We Wrocławiu oczekiwania będą raczej zbliżone do tych z Poznania niż z Głogowa, a poprawienie punktowej średniej powinno być niezbędne do tego, by uznawać współpracę z Djurdjeviciem za udaną. Serb może celować w dorównanie wynikom dwóch poprzednich trenerów-obcokrajowców zatrudnianych przez Śląsk (więcej na ten temat pisaliśmy TUTAJ), krótkoterminowym celem będzie jednak wyjście na prostą po kompromitującej wiośnie. Wrocławianie w 2022 roku ciągle nie wygrali żadnego ligowego meczu przed własną publicznością, w dziewięciu ostatnich spotkaniach minionych rozgrywek nie potrafili też zachować czystego konta (od 0:0 z Radomiakiem w debiucie Piotra Tworka). Terminarz nowego sezonu wyzwania funduje od samego początku (derby w Lubinie, pucharowicze Pogoń i Lech oraz nieprzewidywalni beniaminkowie Korona oraz Widzew). Pierwsza próba wypadła jednak pomyślnie dla Djurdjevicia, bo ubiegłotygodniowy sparing z GKS Tychy przy Oporowskiej zakończył się wygraną 3:1.