Czy Śląsk jest stabilny finansowo? (RAPORT)

21.09.2022 (17:00) | Konrad Omieljaniuk | skomentuj (0)

We wtorek światło dziennie ujrzał coroczny raport „Piłkarska Liga Finansowa – sezon 2021/2022” opublikowany przez firmę Deloitte przy współpracy z klubami ekstraklasy. Raport przedstawia przychody klubów piłkarskich uczestniczących w rozgrywkach ekstraklasy za okres od lipca 2021 do czerwca 2022. Przyjrzeliśmy się tej publikacji ze szczególnym uwzględnieniem wyników Śląska. 

Łączne przychody klubów Ekstraklasy z działalności operacyjnej (tzn. bez uwzględnienia transferów) osiągnęły najwyższą wartość w historii naszych rankingów – aż 715,1 mln zł. Kluby Ekstraklasy zanotowały rekordowe 102,6 mln zł przychodów z dnia meczowego, co oznacza wzrost o 78,4 mln zł sezon do sezonu. Poprzedni najwyższy wynik z tego źródła wynosił 96 mln zł i został on osiągnięty w 2017 roku. Brak ograniczeń związanych z pandemią wpłynął pozytywnie na kondycję klubów piłkarskich” – czytamy we wstępie omawianego raportu i od razu czuć, że oto wchodzimy w świat ekstraklasy - finansową krainę dobrobytu. Analizę przychodów polskich klubów piłkarskich z najwyższego szczebla autorzy raportu oparli na trzech filarach:

  • Dzień meczowy - wpływy ze sprzedaży biletów, karnetów, loży VIP oraz catering na stadionie.
  • Transmisje - wpływy klubów z transmisji telewizyjnych i radiowych oraz premie za udział w pucharach krajowych oraz zagranicznych; Pro Junior System.
  • Komercyjne - wpływy z umów sponsorskich reklam, sprzedaży koszulek, pamiątek klubowych oraz inne przychody komercyjne

W tym miejscu warto za autorami raportu powtórzyć, iż zwiększenie kapitału własnego nie jest przychodem według zasad rachunkowości, więc nie jest wkalkulowane w te analizy. 13 milionów, jakim miasto Wrocław wsparło Śląsk w minionym sezonie poprzez podwyższenie kapitału zakładowego, nie jest więc uwzględnione w tej analizie.

FINANSOWY ŚRODEK TABELI

Na szczycie tabeli przychodów, tradycyjnie już dla tego rankingu, widnieje Legia Warszawa. Klub ze stolicy odjechał reszcie stawki głównie pieniędzmi zarobionymi dzięki grze w europejskich pucharach (faza grupowa Ligi Europy). Gra na trzech frontach sprawiła, że przez stadion przy ul. Łazienkowskiej przewinęło się najwięcej kibiców - sumaryczna frekwencja na Legii w sezonie 20/21 wynosiła 419 704 kibiców. Średni przychód z dnia meczowego na jednego widza wyniósł 86 złotych! Dla porównania we Wrocławiu jeden kibic w dniu meczowym generował średnio 21 złotych przychodu.

W samej ekstraklasie już tak kolorowo dla Legii nie było – biorąc pod uwagę wyłącznie frekwencję ligową zdecydowanie najlepszy był Lech Poznań. Na mecze mistrza Polski przychodziło średnio 22 560 widzów. Śląsk Wrocław ze średnią frekwencją na poziomie 9287 zanotował piąty wynik w ekstraklasie, co wobec pozycji drużyny w tabeli jest całkiem przyzwoitym wynikiem. Autorzy raportu w zaprezentowanej powyżej tabelce kuszą nawet, że wobec wypełnienia stadionu w 80% klub zarobiłby 8,7 miliona złotych więcej. Także kibicu, wszystko w Twoich rękach.

Przechodząc więc do Śląska Wrocław, jak pokazuje powyższa tabelka, w sezonie 2021/22 odnotowano przychód w wysokości 32,8 miliona złotych, co jest poprawą o 1,5 miliona względem sezonu poprzedniego. Na wynik ten złożyło się:

  • 14 milionów przychodów komercyjnych (sponsorzy i sprzedaż towarów klubowych)
  • 14,7 miliona przychodów z tytułu transmisji (pieniędze od ekstraklasy oraz 4,5 miliona za grę w LKE)
  • 4 miliony przychodów z dnia meczowego

Patrząc na dane z lat poprzednich, z wyłączeniem „pandemicznego” sezonu 19/20, jest to wynik bliski średniej, a nawet nieco ponad tą średnią wybiegający (choć przy tej "poprawie" na pewno nie bez znaczenia jest galopująca inflacja) . Czy te około 30 milionów przychodu, wokół których klub oscyluje od paru lat plus pomoc z miasta to wystarczające środki by dopiąć budżet? Nie.

TANIO KUPIĆ, DROGO SPRZEDAĆ

W obecnej sytuacji, by spiąć budżet Śląsk Wrocław musi również sprzedawać piłkarzy. W przywołanym raporcie, przychody z transferów w sezonie 21/22 wynoszą dla Śląska 3,6 miliona złotych. Można się zastanawiać skąd, wszak jedynym gotówkowym transferem wychodzącym w minionym sezonie było sprzedanie Rafała Makowskiego za około 100 tysięcy euro.

Zapewne jest w to więc wliczona też sprzedaż Golli i Piaseckiego przed obecnym sezonem, wtedy przedstawiony w raporcie wynik jakoś się kalkuluje. Niemniej, kwota niespełna 4 milionów złotych z tytułu transferów wychodzących, przyczynia się do tej niechlubnej statystyki:

97% swoich przychodów Śląsk Wrocław musiał wydać na wynagrodzenie swoich pracowników. Mowa tu nie tylko o piłkarzach pierwszej drużyny, ale wszystkich ludzi zatrudnionych przez Śląsk również w administracji oraz piłce kobiecej i juniorskiej. Jako czynnik łagodzący tę nieco przerażającą statystykę działają jeszcze dwa fakty:

- gdyby uwzględnić 13 milionów wsparcia od miasta wskaźnik ten obniżyłby się do 71% (marne pocieszenie, ale jednak)

- Śląsk Wrocław wciąż czeka na odroczoną transakcję za Praszelika, który został wypożyczony z obowiązkiem wykupu za około 9,5 miliona złotych – od biedy można tę kwotę wkalkulować w przychody za sezon 21/22 i to też poprawiłoby nieco ten wynik.

MOGŁO BYĆ LEPIEJ

Jeśli jednak nie chcemy się pocieszać to z czystym sumieniem można też okrzyknąć sezon 21/22 mianem wielkiej porażki. Sportowo - 15 miejsce na koniec sezonu i zaledwie 35 zdobytych  punktów. Finansowo – 1 punkt w ekstraklasie w przeliczeniu na wynagrodzenia wszystkich piłkarzy i pracowników, "kosztował" Śląsk aż milion złotych. Gorsza w tej statystyce była tylko Legia, której końcowe miejsce w tabeli jeszcze bardziej kontrastowało z nakładami finansowymi na drużynę:

Niestety, na podstawie wyżej przedstawionych danych, odpowiedź na pytanie z tytułu artykułu jest więc raczej przecząca. Śląsk w zeszłym sezonie przeszarżował - stosunkowo sporym nakładem pieniężnym stworzył drużynę, która początkowo miała rywalizować w Europie, a skończyła na walce o utrzymanie miejsca w ekstraklasie. Z drugiej strony analizowany raport pokazuje jak na dłoni - sprzedaż Exposito i Praszelika były już wkalkulowane, "excel już zaświecił się na zielono" i gdyby Erik ostatecznie został w Chinach, a pieniądze za Praszelika przyszły do klubu od razu - ranking ten wyglądałby zgoła odmiennie. Było tego blisko, ale na teraz jest to tylko gdybanie. Śląsk jest w momencie, w którym ma na liście płac kilka transferowych pomyłek, a zawodników z potencjałem sprzedażowym na "tu i teraz" nie widać (stąd chęć szybkiego wypromowania Borysa?). 

Cały raport do wglądu dostępny jest TUTAJ.