Ulubieńcy Pucharu Polski i ligowy średniak (SYLWETKA)

23.09.2022 (06:00) | Mateusz Włosek | skomentuj (0)

Ile jest w Polsce zespołów, o których sukcesach nie dowiedzielibyśmy się, gdyby nie zbieg okoliczności? Ile zapomnianych ekip, które rywalizowały kiedyś z najlepszymi, a dzisiaj pozostały im tylko okruchy z pańskiego stołu? Jedną z takich drużyn jest GKS Jastrzębie, którego obfitującą w sukcesy i porażki historię przedstawiamy poniżej.

Początki funkcjonowania klubu z Jastrzębia Zdroju związane są z działalnością w tamtym rejonie kopalni, jest to bowiem rejon Górnego Śląska, gdzie w drugiej połowie XX w. prężnie rozwijał się przemysł węglowy (w tamtym rejonie głównie wydobycie węgla kamiennego). Każda sekcja sportowa była objęta mecenatem różnych kopalni i tak „opiekunką” powstałej w 1961r. sekcji piłkarskiej była Kopalnia Węgla Kamiennego Moszczenica. Początki nie były łatwe, a drużyna długo kręciła się w lidze okręgowej. I wtedy przyszły lata 70. ubiegłego wieku…

PRZECIWKO WIELKIEJ STALI

To właśnie wtedy jastrzębianie zasmakowali po raz pierwszy słodyczy awansu do III ligi, a ten czas był o tyle niesamowity, że rok po roku udało im się dostać na szczebel wyżej (awans do II ligi po sezonie 1972/73). Wtedy też nazwa klubu była najbliższa obecnej – GKS Jastrzębie. Od 2021r. klub oficjalnie przyjął nazewnictwo KS GKS Jastrzębie S.A. Ale wracając do szalonych jak na jastrzębskie warunki lat sukcesów, to zespół po roku pobytu na szczeblu centralnym znów powrócił do ówczesnej klasy wojewódzkiej.

Najlepsze miało dopiero nadejść w sezonie 1975/76, kiedy to przydarzyła mu się piękna historia w Pucharze Polski, gdzie GKS szedł jak burza, eliminując w kolejnych rundach Legię Warszawa (4:3 po rzutach karnych) i Stal Rzeszów (1:0 po dogrywce). Sensacja z Jastrzębia zatrzymała się dopiero na naszpikowanym gwiazdami zespole mistrza Polski z Mielca. W tamtych latach Stal reprezentowały takie postaci jak chociażby bramkarz Zygmunt Kukla (uczestnik Mistrzostw Świata w 1978r.), Włodzimierz Gąsior, Henryk Kasperczak czy legendarny Grzegorz Lato (król strzelców MŚ 1974 – 7 goli). Jastrzębianie walczyli jednak dzielnie, ale ostatecznie ich marzenia legły w gruzach po przegranej 2:3. A w finale na Stal czekał… Śląsk Wrocław.

HISTORYCZNY WYSTĘP

Wrocławianie swoją siłę pokazali wtedy w 1/8 finału, gdy rozprawili się z Arką Gdynia 4:1, natomiast droga do finału prowadziła jeszcze przez Gwardię Koszalin (1:0) i Stoczniowca Gdańsk (2:1). W finale prowadzony przez Władysława Żmudę Śląsk wygrał z mielczanami 2:0 po golach Jana Erlicha i Zygmunta Garłowskiego. Mecz miał iście królewską oprawę, ponieważ rozegrany został na Stadionie Wojska Polskiego w Warszawie, a zobaczyło go około 15 tysięcy widzów. Do tego, sędzią starcia był pierwszy polski arbiter w historii Mundiali, czyli Alojzy Jarguz. Puchar Polski zdobyty w 1976r. przez Śląsk był pierwszym, historycznym tego typu trofeum w klubowej gablocie.

Śląsk Wrocław z pierwszym w historii Pucharem Polski

Później drużynie z Jastrzębia ciężko już było dobrnąć do tak dalekiej fazy rozgrywek pucharowych, a zatrzymywali się przeważnie na 1/8 finału (w roku obalenia w Polsce komunizmu) czy ćwierćfinale (sezon 2016/17). W tym drugim przypadku grający wtedy w III lidze GKS wygrał Puchar Polski na szczeblu wojewódzkim i w rundzie wstępnej trafił na Olimpię Grudziądz, z którą rozprawił się po golu w 84. minucie Daniela Szczepana. Napastnik ten rok później trafił do ekstraklasowego Śląska, w którym rozegrał 17 meczów, a w poprzednim sezonie był jednym z ojców awansu Ruchu Chorzów do I ligi (zdobył 11 bramek, w tym cztery w samych barażach). Jak widać, drogi GKS-u i zespołu ze stolicy Dolnego Śląska ciągle się przeplatają. Jastrzębianie w ćwierćfinale tamtej edycji „Pucharu Tysiąca Drużyn” zostali wyeliminowani przez Wigry Suwałki (1:2; 1:1), które wtedy odpadły dopiero w półfinale z późniejszym zwycięzcą, Arką Gdynia.

Daniel Szczepan w barwach Śląska Wrocław

ATRAKCYJNOŚĆ DEFINIOWANA FREKWENCJĄ

Jednym z najbardziej ikonicznych momentów dla klubu z Harcerskiej był niewątpliwie awans do ówczesnej I ligi, który wywalczony został w dużych bólach po barażach z Piastem Nowa Ruda. Jastrzębianie na Dolnym Śląsku bezbramkowo zremisowali, by wygrać skromnie 1:0 po dogrywce na własnym obiekcie i przypieczętować awans do elity na sezon 1988/89. Na pierwszy mecz z Lechem Poznań (0:2) kibice przybyli tłumnie na stary obiekt przy ulicy Kościelnej i wtedy też padł rekord frekwencji w historii klubu, bowiem liczba fanów na starciu z Kolejorzem oscylowała wokół 12 tysięcy. Nowy stadion przy ulicy Harcerskiej otwarto w październiku 1989r. meczem polskiej młodzieżówki z Anglią (1:3). Obiekt ten może pomieścić 5650 osób, a 3 lata po inauguracji gościła na nim reprezentacja Czechosłowacji, dla której mecz z Polską (wygrana gospodarzy 1:0 po golu Krzysztofa Warzychy) był ostatnim oficjalnym spotkaniem przed podziałem kraju, a dla naszej reprezentacji pierwszym i ostatnim rozegranym w tym mieście.

Co ciekawe, jedna z wyższych frekwencji na Stadionie Miejskim w Jastrzębiu-Zdroju została odnotowana także przy okazji meczu GKS-u ze Śląskiem Wrocław w III lidze. Wrocławianie w 2005r. wygrali trzecią grupę na tym szczeblu rozgrywkowym, chociaż zgromadzili tyle samo punktów co Polonia Bytom (58 oczek). Na starcie z wrocławskim klubem w Jastrzębiu stawiło się ponad 5000 fanów, a gospodarze (pod nazwą Górnik Jastrzębie Zdrój) napędzani dopingiem wygrali 3:1 po golach Małkowskiego, Żbikowskiego i Ćmicha. Dla Śląska z rzutu karnego trafił wtedy Małecki. W elicie zespół z Górnego Śląska bytował tylko rok, by po jednym sezonie gry przegrać baraże z Zawiszą Bydgoszcz (0:0 u siebie i 0:2 na wyjeździe). Później historia układała się w typowe „up and down”, a klub zaliczył po roku spadek do II, a później jeszcze niżej. Jakby tego było mało, od 2002r. GKS zagościł w IV lidze, z której wydostał się jednak po dwóch sezonach.

TUŁACZKI LIGOWEJ LOS

Podobnie jak w przypadku niedawnego przeciwnika Śląska w Pucharze Polski, czyli Ruchu Wysokie Mazowieckie, jastrzębianie powrócili w końcu na łono II ligi (nowa I liga po reformie), ale po wygranych barażach nie uzyskali licencji na grę na zapleczu ekstraklasy. Wszystko zaczęło się sypać i wkrótce wskutek problemów finansowych i organizacyjnych drużynę rozwiązano. Ekipę reaktywowano jednak w sezonie 2010/11 (liga okręgowa) dzięki pomocy Gosława Jedłownik, a wkrótce mały klub został wchłonięty przez GKS. Po mrocznych czasach znowu pojawiło się światełko w tunelu, które rozbłysło na dobre w 2018r. kiedy to jastrzębianie mogli świętować powrót na zaplecze ekstraklasy.

Tam utrzymywali się przez cztery sezony, ale zabójcza okazała się dla nich poprzednia ligowa edycja, kiedy zajęli ostatnie miejsce w stawce, gromadząc zaledwie 25 punktów. Stracili także najwięcej goli (58) i mieli na swoim koncie najwięcej porażek (19 – tyle samo Stomil Olsztyn). Przez klub z Jastrzębia-Zdroju przeszła mała burza, ponieważ w połowie listopada poprzedniego roku rozwiązano kontrakt z trenerem Jackiem Trzeciakiem. Jego następcą został szkoleniowiec, który zasiada na ławce trenerskiej do tej pory, Grzegorz Kurdziel. Niektórzy kojarzyć go mogą z kariery bramkarskiej w Zagłębiu Sosnowiec, natomiast później objął on ścieżkę trenerską, współpracując jako trener bramkarzy m.in. w Wiśle Kraków Roberta Maaskanta czy będąc asystentem Michała Probierza w Arisie Saloniki, Jagielloni Białystok i Cracovii ( do czerwca 2021r.)

WALCZĄ O UWAGĘ

Nie sposób nie zauważyć, że GKS Jastrzębie musi w swoim mieście rywalizować z rozpoznawalnym nie tylko w Polsce, ale także w całej Europie klubem siatkarskim Jastrzębski Węgiel. Osiągnięcia siatkarzy to dwukrotne mistrzostwo Polski (ostatnie rok temu), aż 13 medali mistrzostw Polski w sumie oraz brąz w Lidze Mistrzów wywalczony w 2014r. To właśnie z jastrzębskiego zespołu wywodzą się przecież dwaj srebrni medaliści zakończonych niedawno Mistrzostw Świata w siatkówce, czyli Tomasz Fornal i Jakub Popiwczak, którzy dołożyli swoje cegiełki do świetnego rezultatu polskiej reprezentacji.

A wracając do piłki, to GKS-owi wiedzie się całkiem dobrze. Zespół trenera Kurdziela dobrze zaaklimatyzował się na niższym poziomie rozgrywkowym i obecnie zajmuje 8. miejsce z dorobkiem 16 punktów. Jastrzębianie nie przegrali dwóch kolejnych spotkań (1:1 ze Stomilem i 3:1 z rezerwami Zagłębia Lubin), a zdecydowanie lepiej prezentują się u siebie. Przy Harcerskiej wygrali bowiem trzy mecze, dwa remisując, a zaledwie jeden kończąc na tarczy (0:2 z Górnikiem Polkowice).

Najlepszym strzelcem, a jednocześnie asystentem w drużynie jest 22-letni Daniel Stanclik, który w tym sezonie popisał się pięcioma golami i dwoma ostatnimi podaniami. Nie sposób wspomnieć także o Bartoszu Boruniu, którzy w lecie zamienił rezerwy Śląska właśnie na GKS Jastrzębie. W układance trenera Kurdziela występuje on jako prawy obrońca w czteroosobowym bloku defensywnym, a z zespołem przywitał się w najlepszy możliwy sposób, czyli golem w starciu z Wisłą Puławy (1:0). Czy jego los także będzie sinusoidalny jak cała historia GKS-u Jastrzębie? O tym powie nam melodia przyszłości, której kolejny akord już w sobotę 24 września o godzinie 15:00, kiedy jastrzębianie podejmą Śląsk II Wrocław.