Kolejne kłopoty kadrowe Śląska

22.03.2023 (06:00) | Mateusz Włosek | skomentuj (0)

Erik Exposito i John Yeboah będą pauzować z powodu nadmiaru żółtych kartek w najbliższym spotkaniu przeciwko Lechii Gdańsk tuż po przerwie na kadrę. Taki stan rzeczy wywołuje niemały ból głowy u Ivana Djurdevicia, który będzie musiał główkować, aby poukładać formację ofensywną bez swoich liderów. Zapraszamy na tekst w ramach #EchaMeczu.

Zarówno Erik Exposito, jak i John Yeboah w minionym starciu ze Stalą Mielec po raz czwarty w sezonie otrzymali żółte kartki. W ostatniej akcji meczu Hiszpan nie utrzymał emocji na wodzy i wdarł się w szarpaninę z piłkarzami gości. Natomiast Niemiec został napomniany przez arbitra za próbę wymuszenia rzutu karnego. Ivan Djurdević na pomeczowej konferencji prasowej przyznał, że klub będzie odwoływał się od tej decyzji. Lepiej jednak dmuchać na zimne i przygotować się do najbliższego meczu, mając na uwadze brak możliwości skorzystania z usług dwóch najważniejszych postaci w zespole.

DUET SIEJĄCY POSTRACH W LIDZE

Ciężko sobie obecnie wyobrazić zespół Śląska Wrocław bez duetu Exposito – Yeboah, a przecież nie zawsze było tak kolorowo. Dużo czasu musiało minąć, aby obydwaj piłkarze nawiązali ze sobą nić porozumienia i zaczęli współpracować na miarę swoich możliwości. Dopiero późną jesienią mogliśmy wychwycić zalążek ich prawdziwych umiejętności. Od momentu wznowienia rozgrywek po przerwie zimowej (poza falstartem w derbach przeciwko Zagłębiu Lubin) współpraca obydwu panów się zacieśniła i możemy podziwiać ich popisy w pełnym formacie. Za swoją wybitną postawę są wynagradzani w skali całej ligi. Kilkukrotnie znajdowali się wśród najlepszych zawodników kolejki, a Niemiec nawet otrzymał nagrodę dla najlepszego gracza lutego. To pierwsze takie wyróżnienie dla piłkarza Śląska od lipca 2021 roku, kiedy statuetkę zgarnął Robert Pich.

Niestety w przypadku całej drużyny sytuacja nie prezentuje się tak okazale. Trzeba otwarcie przyznać, że Śląsk nie posiada zbyt wielu argumentów z przodu bez tych dwóch zawodników. Całe zagrożenie, jakie stwarza zespół, dzieje się za sprawą tej dwójki. Aż siedem z ośmiu goli Trójkolorowych na wiosnę było autorstwa wyżej wspomnianych piłkarzy. Ponadto obaj stanowią prawie 50% całego dorobku bramkowego wrocławian w obecnym sezonie. Pozytywy płynące z ich gry, to nie tylko suche statystyki. Przede wszystkim panuje między nimi wielka chemia. Szukają się wzajemnie na boisku i wymieniają się pozycjami. Dobrze się rozumieją, a strzelone gole wspólnie celebrują w charakterystyczny już dla siebie sposób. Ich absencja w meczu, który jest niezwykle ważny w kontekście walki o utrzymanie, będzie niebywale widoczna. Do tego stopnia, że szanse na zwycięstwo Lechii momentalnie wzrosły do dużych rozmiarów, zważając także na efekt nowej miotły po zwolnieniu Marcina Kaczmarka.

BRAK JAKOŚCIOWEGO ZASTĘPSTWA

Brak Exposito i Yeboaha stanowi wielki problem dla Ivana Djurdevicia. Tym bardziej że na horyzoncie nie widać jakościowych zastępców. Serbski szkoleniowiec będzie musiał rzeźbić z tego, co posiada – czyli to, co robi do tej pory. Jedyni, którzy nadawaliby się do tej roli to Caye Quintana, który jest skreślony przez wrocławską społeczność oraz jedyne zimowe wzmocnienie Wojskowych – Patryk Szwedzik – w którym pokładane są wielkie nadzieje. Pierwszy z nich podpadł sympatykom Śląska z powodu swojej nieskuteczności i braku zaangażowania w wydarzenia boiskowe. Wydaje się również, że trener WKS-u na stałe zrezygnował z usług Hiszpana, gdyż ten w ostatnim czasie nie podnosi się nawet z ławki rezerwowych. Złośliwi wyliczyli, że jego jedna bramka kosztowała ponad 400 tys. zł.

Za Patrykiem Szwedzikiem przemawia wiele aspektów. Przede wszystkim nowy nabytek wrocławian jest młodzieżowcem i swoją obecnością na boisku mógłby pomóc klubowi w wypełnieniu limitu minut spędzonych na boisku przez graczy do 22. roku życia. Druga sprawa, która działa na korzyść młodego snajpera to fakt, że świetnie wprowadził się do nowej drużyny. W barwach rezerw Śląska już czterokrotnie zdążył się wpisać na listę strzelców w dwóch spotkaniach, popisując się przy tym hat-trickiem w derbach z rezerwami Zagłębia Lubin (4:3). Zdążył również zadebiutować na boiskach ekstraklasowych, ale tam musi jeszcze poczekać na premierowe trafienie. 21-latek jednak wywarł pozytywne wrażenie na kibicach, a Ci domagają się jego częstszej obecności w „jedynce”. Być może doczekają się tego 1 kwietna o 20:00, kiedy to Śląsk będzie mierzył się w Gdańsku z Lechią. Sytuacja kadrowa w obozie Śląska nie napawa optymizmem przed następnym pojedynkiem, ale może właśnie w takiej chwili wyłonią się nowi liderzy.