Przywitany owacjami. Pawelec wrócił do ekstraklasy

24.05.2023 (12:00) | Marcin Sapuń | skomentuj (0)

Po ponad dwóch latach przerwy Mariusz Pawelec ponownie zagrał w meczu ekstraklasy. Legenda Śląska została przyjęta owacjami na stojąco przed szesnastotysięczną publiczność. 37-latek udowodnił, że wiek to tylko liczba, a on sam świetnie sprawdza się jako motywator w szatni. Zapraszamy na tekst w ramach #EchaMeczu. 

Po meczu z Radomiakiem Radom (0:1) Jacek Magiera zaprosił na trening kilku zawodników z zespołu drugoligowych rezerw. Wśród sześciu piłkarzy znalazło się miejsce dla prawdziwej legendy Śląska Wrocław, Mariusza Pawelca. Co prawda nie wystąpił on zarówno w Białymstoku i domowym meczu z Wisłą Płock, ale szkoleniowiec wrocławian cały czas powtarzał, że "Mario" musi być gotowy i być może dostanie swoją szansę. I tak też się stało w 33. kolejce. 

PRZYWITANY JAK NA LEGENDĘ PRZYSTAŁO 

Była to trzecia minuta doliczonego czasu gry w meczu Śląska z Miedzią. Jacek Magiera zdecydował się na ostatnią zmianę w spotkaniu. Boisko opuścił Schwarz, a pojawiła się na nim prawdziwa legenda. Wszyscy kibice (16 000) na widok Mariusza Pawelca przy linii bocznej wstali ze swoich miejsc i owacjami na stojąco przywitali 37-latka, wykrzykując przy tym jego imię i nazwisko. Dla środkowego obrońcy był to pierwszy mecz w ekstraklasie od 28 lutego 2021 (1:2 z Pogonią Szczecin) i 320 występ w najwyższej klasie rozgrywkowej. 

Jest jeszcze jedna rzecz obok której nie można przejść obojętnie. To symbolika liczb. Pawelec zostając zgłoszonym do rozgrywek ligowych przydział numer "3" na koszulce, który przez wiele lat należał do Piotra Celebana. Jak już wyżej zostało wspomniane, urodzony w Lublinie piłkarz zmienił Petra Schwarza. Czech przychodząc do Śląska w 2021 roku otrzymał numer "17", należący wcześniej właśnie do Pawelca. 

- Pawelec wszedł nie dlatego, że go lubię, chociaż go naprawdę lubię, ale dlatego, że na to zasłużył. Przypadek Mariusza pokazał, że nie ma rzeczy niemożliwych. Dwa lata temu został odesłany do drugiej drużyny, był tam drugim trenerem i dzisiaj wrócił do ekstraklasy. Zapracował na to swoją determinacją

- powiedział na pomeczowej konferencji prasowej Jacek Magiera 

ZE ŚLĄSKIEM ZWIĄZANY OD 2008 ROKU 

Pawelec do Wrocławia trafił latem 2008 roku z Górnika Łęczna. Środkowy obrońca zadebiutował w Śląsku 16 sierpnia w zremisowanym meczu z Polonią Bytom (1:1) i przez lata tworzył niezapomniany duet w obronie z Piotrem Celebanem. Dla pierwszego zespołu WKS-u rozegrał łącznie 289 meczów, w których strzelił trzy gole (wszystkie Arce Gdynia). 

Pawelec sporadycznie grał również w zespole rezerw, występującym w III, czy II lidze. Jednak od lipca 2021 roku przeniósł się do niego na stałe jako jeden z asystentów Krzysztofa Wołczka. Obecność w sztabie szkoleniowym nie przeszkodziło 37-latkowi w grze w drugiej drużynie Śląska, dla której łącznie wystąpił w 39 spotkaniach (w tym w dwunastu w obecnym sezonie). 


PODCAST: Do utrzymania jeden krok


SŁOWA W SZATNI, PO KTÓRYCH CZUĆ DUMĘ 

Włączenie Mariusza Pawelca do pierwszego zespołu Śląska miało charakter nie tylko sportowy. Na ostatnie mecze sezonu w szatni przydała się osoba, która ma doświadczenie, a dla młodych piłkarzy WKS-u może być autorytetem i podbudować całą drużynę przed najważniejszymi meczami w sezonie. Potwierdzenie tej tezy otrzymaliśmy po końcowym gwizdku w niedzielę. Po krótkiej radości ze zwycięstwa głos zabrał sam Mariusz Pawelec, a słowa wypowiedziane przez legendarnego obrońcę mogą napawać dumą i wzruszeniem. 

- Chciałbym wam serdecznie podziękować. Jestem szczęśliwy, że mogę tu być. Dziękuje wam za wysiłek, determinację, oddane serce i cierpienie na boisku, o którym wspominał pan trener. Wy pokazaliście, że to jest wasz klub i za ten Śląsk będziecie umierać, a jest to najważniejsze zarówno dla mnie i ludzi tutaj. Pamiętajcie jeszcze jedną rzecz: miejsce Śląska jest w ekstraklasie

- powiedział w szatni "Mario" po meczu z Miedzią Legnica.