''Chcą się godnie pożegnać z kibicami'' (OPINIA EKSPERTA)

26.05.2023 (06:00) | Mateusz Włosek | skomentuj (0)

Przed Śląskiem Wrocław pozostał ostatni takt kończącego się sezonu 2022/23. Wrocławianie w kolejce, która rozstrzygnie kwestię utrzymania zagrają na wyjeździe z Legią Warszawa. O spełnionych celach stołecznego klubu, przebudowie kadry na kolejne rozgrywki i nieoczywistych bohaterach rozmawiamy z dziennikarzem tygodnika Piłka Nożna i współtwórcą kanału Prawda Futbolu, Pawłem Gołaszewskim.

Jak postrzegać kończący się sezon w wykonaniu Legii? Po fatalnych ubiegłorocznych rozgrywkach przyszedł Kosta Runjaić i wydaje się, że w wielu aspektach poukładał zespół. Czy w Warszawie spełniono cele stawiane przed sezonem, czy jednak można było wycisnąć więcej?

Stawiano sobie za cel zajęcie miejsca w pierwszej trójce, by wywalczyć awans do europejskich pucharów. Skończyło się tak, że Legia mogła najdłużej mieć złudzenia, jeśli chodzi o walkę z Rakowem Częstochowa o mistrzostwo Polski. Zabrakło szerokości kadry i koncentracji w kluczowych momentach. Raków też okazał się piekielnie silnym mistrzem, z wysoką średnią punktową. Mimo wszystko –  w Warszawie jest zadowolenie wywołane tym sezonem. Nie ma w klubie nikogo, kto byłby rozczarowany wynikiem zespołu. Rzeczywiście, te poprzednie rozgrywki nauczyły pokory i pokazały, że za samą nazwę „Legia”, nikt punktów nie podaruje. Drugie miejsce w lidze, zdobyty Puchar Polski i eliminacje do europejskich pucharów – chyba każdy wziąłby taki scenariusz „w ciemno”.

Zainteresowanie budzi też budowa kadry na przyszły sezon. Wiemy, że do drużyny dołączą Patryk Kun i Marc Gual. Gracz Jagielloni przed ostatnią kolejką przewodzi w klasyfikacji strzelców. Wbrew początkowym doniesieniom umowy przedłużą także Filip Mladenović i najlepszy obecnie strzelec zespołu Josue. Czy to już wszystko jeśli chodzi o letnie transfery czy może nastąpi jakieś większe wietrzenie szatni? Jakie pozycje są najbardziej newralgiczne, bo chociażby ten środek obrony oprócz Maika Nawrockiego jest trochę „przestarzały”?

Artur Jędrzejczyk znacznie zawyża średnią wieku w bloku defensywnym. Rafał Augustyniak ma już 30 lat, a Yuri Ribeiro to z kolei rocznik 1997. Nawrocki jest oczywiście najmłodszy z nich wszystkich, bo to zawodnik urodzony w 2001 roku. Rzeczywiście, środek obrony to jest pozycją, którą chce Legia wzmocnić. Szuka także usilnie mobilnej „ósemki”, która będzie rywalizowała o miejsce w składzie z Bartoszem Kapustką. Kolejne ruchy mogą być uzależnione od tego, kto z klubu odejdzie. Cały czas mówi się o zainteresowaniu zagranicznych drużyn Kacprem Tobiaszem oraz Bartoszem Sliszem. O środkowego pomocnika zabiegają kluby z Francji, Hiszpanii czy Włoch, bo jest w naprawdę dobrej formie. Wzbudza zainteresowanie także Nawrocki, ale jego nie będą chcieli sprzedać, bo to jest piłkarz, który może jeszcze się rozwinąć i podnieść swoją wartość. Pojawili się skauci, którzy obserwują Ernesta Muciego, a jak dobrze wiemy, Albańczycy są bardzo cenieni na Półwyspie Apenińskim.

Lato transferowe dla Legii się dopiero tak naprawdę zaczyna, a te dwa poczynione już ruchy pokazują kierunek, w jakim idzie stołeczny klub pod wodzą dyrektora sportowego Jacka Zielińskiego. Stawia na sprawdzonych w boju ekstraklasowiczów – to jest właśnie taki profil zawodników ściąganych w erze Zielińskiego. To piłkarze z doświadczeniem, prezentujący konkretną jakość. Choć akurat jeśli mówimy o środkowym obrońcy, to z tego co słyszę, te kryteria nie zostaną spełnione, bo to będzie piłkarz zza granicy.

Patrząc jeszcze na te personalia, wymieniamy nazwiska, ale jakbyś miał określić ciche odkrycie sezonu w Legii albo taki przebłysk, który na początku rozgrywek zupełnie nie był brany pod uwagę w takiej roli. Ernest Muci, a może Paweł Wszołek, który zrobił przyzwoite liczby na wahadle?

Wskazałbym dwóch, ale akurat żadnego z tych, których wymieniłeś. Pierwszym z nich na pewno będzie Kacper Tobiasz, czyli bramkarz, który wracał z wypożyczenia do Stomilu Olsztyn, gdzie w poprzednim sezonie w rundzie wiosennej w I lidze uratował olsztynianom wiele punktów. Przyszedł do Legii, w której była duża rywalizacja o miejsce w bramce. Na naturalnego następcę Artura Boruca wskazywano Cezarego Misztę. Pojawił się także solidny ligowiec z Zagłębia Lubin, czyli Dominik Hładun. No i ten najmłodszy Tobiasz, który szczególnie w rundzie jesiennej i w finale Pucharu Polski pokazał, że ma niesamowity talent i umiejętności, predestynujące go do gry w pierwszym składzie. Gdyby ktoś z kibiców Legii wyobraziłby sobie po tamtym sezonie spędzonym przez niego w I lidze, że dzisiaj będzie wart około 5 milionów euro, to jest to niemal nie do uwierzenia. Tylko sam Kacper mógłby w to uwierzyć, bo jest niesamowicie pozytywnie nastawiony do życia. To jest odkrycie sezonu.

Z kolei tytuł odkrycia rundy wiosennej przyznałbym Yuriemu Ribeiro. Kosta Runjaić powiedział, że potrzebuje środkowego obrońcy, więc dokonał „transferu” z lewego wahadła na tę pozycję. Gra Ribeiro wiosną wyglądała bardzo solidnie, bo niespodziewanie dał alternatywę. Sam zawodnik wspominał, że on słyszał te głosy kibiców o tym, że przyjechał tu na wakacje, bo najpierw miał niedoleczony uraz, a później pojawiła się znów jakaś kontuzja. Przyszedł do klubu latem 2021 roku, więc tak naprawdę potrzebował półtora roku, żeby wskoczyć na taki poziom, do którego przyzwyczaił wcześniej. To jest przecież gracz, który grał w młodzieżowej reprezentacji Portugalii i w Championship, gdzie bił się o awans do Premier League z Nottingham Forest, ale oni ostatecznie wypadli z tej gry o baraże w ostatniej kolejce. Po tym trudnym okresie wyszedł na prostą.

Jakie jest nastawienie w drużynie po nieco słabym występie w Gdańsku, a przed ostatnim spotkaniem w sezonie ze Śląskiem? Legia ma szansę jako jedyna utrzymać status drużyny niepokonanej w kończących się rozgrywkach na własnym boisku. Może zagrać rolę tutaj ta kwestia ambicjonalna, która sprawia, że nie jest to mecz o nic dla gospodarzy?

Sztab szkoleniowy był wściekły po meczu w Gdańsku. Legia stała się pierwszą drużyną, którą pokonał David Badia, a to nie jest z pewnością dobra laurka. W klubie od pewnego czasu można usłyszeć, że przejście sezonu suchą stopą i stworzenie twierdzy Łazienkowska 3 to był jeden z celów na tę edycję ligową. Oczywiście niepisany, bo to nie jest żadne trofeum. Do tej pory Legia szła w tej klasyfikacji łeb w łeb z Rakowem, ale ten na fali świętowania przegrał u siebie 0:2 z Lechem. Trener Runjaić ma duże ciśnienie na to, żeby drużyna pozostała niepokonana u siebie, dlatego spodziewam się pierwszego garnituru w sobotę. Nie będzie więc odpuszczania, a dodatkowo słyszałem, że Legia chce się godnie pożegnać z kibicami na ten czas dwumiesięcznej przerwy od grania. Frekwencja jeśli chodzi o ten nowy stadion, czyli od sezonu 2011/2012, jest rekordowa na Łazienkowskiej. Jeśli ze Śląskiem zostanie przekroczone 24,5 tysiąca sprzedanych biletów, to już oficjalnie będzie najwyższa przez te ostatnie lata. Widać, że kibice się wzajemnie nakręcają i wszystkim zależy na tym, żeby tendencję utrzymać. Spodziewam się, w którym Śląsk zagra na 300% swoich możliwości, a Legia nie będzie mu dłużna.