Plusy i minusy po meczu z Piastem

01.04.2024 (06:00) | Kacper Cyndecki | skomentuj (0)

Śląsk zremisował w piątek z Piastem (2:2). Wrocławianie objęli prowadzenie, jednak brak koncentracji w końcówce doprowadził do utraty trzech oczek. Jakie są plusy i minusy tego meczu? Zapraszamy na kolejną odsłonę naszego cyklu, w którym podsumowujemy najważniejsze wydarzenia ze starcia Trójkolorowych.

Przełamanie strzeleckie. 

Śląsk w 2024 roku słynie z nieskuteczności, Trójkolorowi zdobyli w rundzie wiosennej zaledwie trzy bramki. W Gliwicach nastąpiło przełamanie, bowiem Wojskowi ukąsili gospodarzy dwukrotnie. Najpierw po rzucie karnym piłkę w siatce umieścił Erik Exposito, a później prowadzenie Śląskowi dał Petr Schwarz po asyście Hiszpana. Wrocławianie w starciu z Piastem postawili głównie na defensywę i gdyby nie trafienie na 2:2 Patryka Dziczka, to ekipa Jacka Magiery mogłaby cieszyć się z trzech punktów oraz zmniejszenia straty do liderującej Jagiellonii. 

Exposito powrócił niczym feniks z popiołów? 

W piątkowym meczu mogliśmy zauważyć dobrą dyspozycję kapitana WKS-u. Hiszpan zdobył swoją pierwszą bramkę w tym roku kalendarzowym i zaliczył asystę. Exposito pomagał zespołowi, okazywał wolę walki i pewnie mijał rywali swoim balansem ciała. Czy 27-latek wrócił na odpowiednie tory? Trudno stwierdzić, ujrzeliśmy dopiero jedno spotkanie kapitana Trójkolorowych na solidnym poziomie, a to czy jego forma się utrzyma, uda nam się zidentyfikowań po kolejnych ligowych starciach.  

Debiut Tommaso Guercio oraz Jakuba Jezierskiego.

Jednym z małych plusów starcia z Piastem są niewątpliwie występy dwóch debiutantów w barwach WKS-u. Po raz pierwszy w Ekstraklasie zameldowali się Tommaso Guercio oraz Jakub Jezierski. Ten pierwszy wszedł za Łukasza Bejgera i pokazał solidność w defensywie oraz pewność w swoich działaniach boiskowych, zaś drugi z debiutantów zdołał tylko chwilę pobiegać. Syn Remigiusza Jezierskiego na placu gry pojawił się dopiero w końcówce drugiej połowy meczu i nie miał możliwości, żeby pokazać próbkę swoich umiejętności. 

Nieporywająca pierwsza połowa. 

Pierwszą połowę tego meczu można śmiało nazwać "przedświąteczną drzemką". Piłkarze obydwu zespołów nie pokazali na boisku zbyt wiele, mało było dogodnych okazji pod obiema bramkami oraz dynamika spotkania nie była zbyt wysoka. Dopiero po zmianie stron  WKS zaczął wyglądać lepiej, a piłka do bramek wpadała aż cztery razy, czego zupełnie nie zapowiadała pierwsza część meczu. 

Brak koncentracji w końcówce spotkania.

 Śląsk po zdobyciu dwóch bramek zwolnił i oddał pole gry gliwiczanom, którzy ukąsili dopiero pod koniec meczu, bowiem w 86. minucie. Ekipa Jacka Magiery nie utrzymała emocji na wodzy i straciła komplet punktów widniejący już na horyzoncie. Brak koncentracji w ostatecznej fazie piątkowego starcia przeważył oraz zmarnował cały wysiłek włożony w to spotkanie. 

Kibice Śląska zapełnili cały sektor gości. 

Po meczu warto zauważyć, że kibice Śląska przyjechali do Gliwic w okazałej liczbie ponad tysiąca fanatyków, którzy rozgrzewali zawodników w zielonych trykotach do walki na boisku. Kibice tym samym pokazali, że "moda na Śląsk" wciąż jest aktualna i piłkarze z Wrocławia mogą czuć wsparcie swoich fanów na każdym meczu domowym oraz wyjazdowym.