Śląsk szuka alternatywy w ataku. Czy zimą przyjdzie nowy napastnik?

28.11.2024 (20:00) | Marcin Sapuń | skomentuj (0)

Urazy Sebastiana Musiolika i Jakuba Świerczoka przed meczem z Jagiellonią zmusiły sztab Śląska do eksperymentów w ataku. Przyniosły one pozytywny wydźwięk w postaci zawodnika, który u Jacka Magiery grał jako boczny obrońca. Wrocławianie szykują się też do zimowego okienka transferowego. Jak można usłyszeć, jedną z pozycji do wzmocnień może być właśnie osoba napastnika. 

13 - tyle goli strzelił Śląsk Wrocław w obecnym sezonie Ekstraklasy. To najmniej ze wszystkich osiemnastu zespołów. Jeśli doliczylibyśmy jeszcze rozgrywki Pucharu Polski i kwalifikacji Ligi Konferencji, dorobek powiększyłby się do 22 bramek. To spora różnica w stosunku do poprzedniego sezonu, gdzie Trójkolorowi po piętnastu spotkaniach mieli na koncie 27 trafień, a sam Erik Exposito 12 razy wpisał się na listę strzelców. Przepaść to słowo, które najlepiej oddaję strzelecką formę wrocławian. Latem z klubu na wypożyczenie odeszli Patryk Klimala i Patryk Szwedzik, a ze Śląskiem po pięciu latach pożegnał się Erik Exposito. W zamian szeregi WKS-u zasilili Junior Eymaba ( z którym jeszcze w tym roku najprawdopodobniej zostanie rozwiązana umowa, Sebastian Musiolik, a na przełomie sierpnia i września zakontraktowano jeszcze Jakuba Świerczoka i 16-letniego Adama Basse. 

Patrząc na wyniki i grę Wojskowych w rundzie jesiennej, kibice nie mogą być za bardzo zadowoleni z postawy swoich napastników. Co prawda najskuteczniejszym graczem Śląska i tak jest Musiolik, ale na swoim koncie ma zaledwie cztery gole (w tym jedną w krajowym pucharze). Do dorobku wrocławskich dziewiątek doliczyć musimy jeszcze jedno trafienie Jakuba Świerczoka. To tyle. Dla porównania obrońcy zdobyli 10 bramek

Na ostatnim meczu w Białymstoku w kadrze meczowej z powodu kontuzji zabrakło Świerczoka i Musiolika. - To są urazy, które trwają od jakiegoś czasu. Ten tydzień został poświęcony na rehabilitację tych dwóch zawodników. Myślę, że na starcie z Puszczą będą gotowi - powiedział Marcin Dymkowski podczas konferencji prasowej po remisie z Jagiellonią (2:2). 

W związku z absencją dwóch podstawowych napastników, na szpicy ustawiono Mateusza Żukowskiego. 23-latek wystąpił we wszystkich meczach tego sezonu, a Jacek Magiera ustawił go w linii defensywy jako prawy obrońca/wahadłowy. Na inny wariant zdecydował się za to Michał Hetel, przesuwając go do przodu. Był to naprawdę dobry pomysł. Grający z numerem 22 zawodnik dochodził do sytuacji strzeleckich, potrafił wykorzystać swoje warunki fizyczne i zdecydowanie lepiej wyglądał w ofensywie niż we wcześniejszych spotkaniach w obronie. Niewykluczone, że również przeciwko Puszczy Niepołomice zagra od pierwszej minuty. 

Statystyki Mateusza Żukowskiego w meczu z Jagiellonią Białystok: 

  • 90 minut
  • 5 strzałów (w tym 3 celne)
  • 1 kluczowe podanie
  • 58% wygranych pojedynków (7/12)
  • 30 kontaktów z piłką 
  • 8/8 celnych podań 

Jak popatrzymy na naszą kadrę, to nie było w niej Musiolika i Świerczoka. Jednym z rozwiązań było postawienie na Basse, który był na kadrze. Postawiliśmy ostatecznie na Żukowskiego. To był dobry ruch. Brakowało mu gola, wywiązywał się dobrze ze swoich zadań. Obrońcy mieli z nim problem. To była jedna z kluczowych decyzji, która pomogła nam zremisować ten mecz. Mateusz ma niebywałe predyspozycje motoryczne, by wygrywać pojedynki. Ta pozycja będzie mu więc odpowiadać. Mam nadzieję, że w tygodniu będzie się na tyle dobrze spisywał, że wyjdzie znów w podstawowym składzie

- chwalił Żukowskiego Marcin Dymkowski. 

[REKLAMA]

ŚLĄSK ZIMĄ WYRUSZY NA ŁOWY 

Pomimo że w kadrze pierwszego zespołu znajduje się trzech nominalnych napastników, niewykluczone są kolejne wzmocnienia ataku. O planach na zimowe okienko transferowe wypowiedział się w środę nowy dyrektor sportowy Śląska Rafał Grodzicki. W rozmowie z Gazetą Wrocławską zdradził, że w głównej mierze liczy na znalezienie nowej "dziewiątki", ale takiej, której wejdzie od razu do rywalizacji z pozostałymi graczami. 

- Jesteśmy w takim momencie, gdzie ta strzelba numer jeden jest nam potrzebna, gdzie to będzie człowiek, który wejdzie i zrobi różnicę. Nie ukrywam, że takim profilom też się przyglądamy

- tłumaczy 41-latek. 

We wrześniu z wrocławskim klubem łączony był Alexande Holmstrom. Mówiono wówczas, że temat transferu Szweda może wrócić zimą, gdy skończy mu się kontrakt z obecną drużyną (GAIS). Tak się jednak nie stanie, gdyż w listopadzie oficjalnie ogłoszono, że 25-latek po zakończeniu sezonu (w styczniu 2025 roku) odejdzie do 1. FC Magdeburg, grającego w 2. Bundeslidze. 

W ostatnim okienku transferowym we Wrocławiu postawiono na transfery bezgotówkowe. Czy teraz będzie inaczej? Prezes Patryk Załęczny zadeklarował na przełomie września i października, że część pieniędzy za sprzedaż Matiasa Nahuela Leivy pójdzie zimą na wzmocnienia. W klubie wydaje się, że są świadomi tego, że za dobrego piłkarza trzeba będzie wyłożyć na stół gotówkę. - Szukamy jakości, bierzemy to pod uwagę, że za jakość trzeba będzie zapłacić - przekonuje Grodzicki. 

[REKLAMA]