Skrzydłowy Śląska odzyskuje zaufanie trenera Simundzy

02.04.2025 (12:00) | Marcin Sapuń | skomentuj (0)

Po krótkiej, bo dwumeczowej banicji w lutym Sylvester Jasper wrócił do kadry meczowej Śląska i pojawił się na boisku w każdym z marcowych spotkań. W sobotnim starciu z Lechem wywalczył nawet rzut karny. Czy pod nieobecność Mateusza Żukowskiego będzie mógł liczyć na więcej minut w kolejnym meczu? 

Cofnijmy się niecałe dwa miesiące do meczu z Radomiakiem Radom. W 81. minucie na boisku pojawia się Sylvester Jasper, który tuż przed końcem regulaminowego czasu gry marnuje stuprocentową sytuację, po której Śląsk powinien prowadzić 2:0. Tak się nie stało, a na domiar złego, spotkanie zakończyło się remisem 1:1. Po spotkaniu w kierunku 23-latka poleciało mnóstwo słów krytyki ze strony kibiców, ale również np. Rafała Leszczyńskiego, który starł się słownie ze swoim kolegą z drużyny. 

To czego oczekuję od zawodników to, aby dawali z siebie wszystko nie tylko w czasie meczu, ale także na treningu. Od zawodników, którzy nie grają najlepiej oczekuję reakcji - mówił trener Simundza przed kolejnym ligowym meczem. Reakcja Jaspera chyba nie była wystarczająca, ponieważ Bułgar przeciwko Widzewowi nie usiadł nawet na ławce rezerwowych, a zamiast tego rozegrał 45 minut w sparingu rezerw. Skrzydłowego zabrakło również w kolejnym meczu (z Koroną Kielce) i co ciekawe, były to jedyne dwa spotkania, w których nie oglądaliśmy zawodnika na boisku. 

Zawodnicy, nie tylko Sylvester muszą przekonać mnie do tego, że chcą i potrafią dać jakość na boisku. Same posiadanie kontraktu z klubem nie daje prawa do grania. Muszą na to zasłużyć. Nie tyczy się to  tylko Sylvestra Jaspera, ale także innych zawodników

- tłumaczył Ante Simundza przed starciem z Legią Warszawa na początku marca. 

Szkoleniowiec Śląska dodał również, że oczekuje od swoich piłkarzy jeszcze większego zaangażowania i nie podoba mu się jeśli dany gracz jest zadowolony tylko wyłącznie z tego, że znalazł się w kadrze meczowej: 

- Nie lubię zawodników, którzy cieszą się bądź są zadowoleni z tego że lądują na ławce i nie wychodzą w pierwszej jedenastce na boisko. Wtedy drużyna niczego od nich nie dostaje. Zawodnicy, którzy zaczynają mecz nie czują presji od pozostałych zawodników. Dlatego każdego dnia każdy musi pokazać mi swoją jakość na boisku. 

[REKLAMA]

Reakcja Jaspera na brak w kadrze meczowej w dwóch meczach była dość pozytywna, ponieważ przy Łazienkowskiej zobaczyliśmy już go nie tylko na ławce rezerwowych, ale również na boisku. Bułgar otrzymał niecałe pół godziny od słoweńskiego trenera. - Jego postawa na treningach zaowocowała tym, że wrócił do kadry meczowej - mówił Simundza na konferencji prasowej. 

23-latek na dobre wrócił do kadry meczowej i przez cały marzec zebrał łącznie 70 minut. W spotkaniu ze Stalą trener Śląska wolał na boisko wpuścić jego niż Mateusza Żukowskiego, a w starciu z Lechem wywalczył nawet rzut karny, który na bramkę zamienił Petr Schwarz. 

Teraz przed wrocławianami starcie z Motorem Lublin, w którym nie będą mogli skorzystać z Aleksa Petkowa i Mateusza Żukowskiego, którzy w sobotę otrzymali czwarty żółty kartonik. Dla Jaspera może być to jakaś szansa na większą liczbę minut w sobotę, gdyż oprócz Bułgara, Śląsk nie licząc Samca-Talara i Ortiza, może jeszcze wystawić na skrzydle Jehora Szaraburę i teoretycznie Buraka Ince, chociaż ten jest bardziej zmiennikiem dla Jose Pozo, patrząc na ostatnie mecze Trójkolorowych. 

Póki co ocenę transferu Jaspera do Śląska trzeba zaliczyć w kategorii flopu, ale Ante Simundza pokazał już, że mając czas, jest w stanie wyciągnąć coś dobrego z konkretnych graczy (np. Serafin Szota). Czy Słoweniec będzie mógł liczyć na Bułgara w walce o utrzymanie? Pokażą nam to jego najbliższe występy, a Simundza udowodnił już, że potrafi nie tylko nagradzać. 

[REKLAMA]