REZERWY: Po zaciętym meczu wrocławianie przerywają serię 11 meczów bez porażki
21.05.2025 (22:15) | Piotr Kryński | skomentuj (0)
Śląsk II Wrocław w przedostatnim meczu 31. kolejki III ligi, grupy III rywalizował na wyjeździe z siódmą drużyną w tabeli LKS Goczałkowice-Zdrój. Trójkolorowi po zaciętym i wyrównanym spotkaniu przegrali 3:2 (0:1).
Drużyna Michała Hetela przystępując do meczu, miała siedem punktów przewagi, nad zajmującą drugie miejsce, ekipą Miedzi II Legnica, która na swoim stadionie podejmowała w tej kolejce zespół Karkonoszy Jelenia Góra.
Od pierwszych minut zaatakowali gospodarze, którzy po długim podaniu za linie obrony Mateusza Gajdy wywalczyli rzut rożny. Do piłki nie doszedł jednak żaden z zawodników gospodarzy, gdyż przytomnie zachowała się obrona gości kierowana w tym meczu przez Szymona Rygla. Początkowe minuty spotkania, które odbywało się przy słonecznej pogodzie, to obustronne badanie się i oczekiwanie na to, co zrobi przeciwnik. Gra toczyła się głównie w środkowej strefie boiska. Brakowało składnych akcji, wiele podań nie było celnych, co uniemożliwiało prowadzenie płynnej gry. W 6. minucie spotkania wychodzącego z szybkim atakiem Michała Milewskiego, nieprzepisowo zatrzymał Kamil Komandera za co został upomniany pierwszą żółtą kartką w tym meczu.
DOMINACJA UDOKUMENTOWANA TRAFIENIEM
Przez pierwsze 10. minut meczu, optyczną przewagę mieli gospodarze, jednak nic z tego nie wynikało. W obronie drużyny gospodarzy wystąpił wielokrotny reprezentant Polski, Łukasz Piszczek, z którym bardzo ciężko było wygrać bezpośredni pojedynek lewoskrzydłowemu wrocławian. W 14. minucie pierwszy, choć niecelny, strzał na bramkę Klaudiusza Mazura oddał kapitan Śląska, Aleksander Wołczek, uderzeniem głową po dośrodkowaniu z rzutu rożnego.
W miarę upływu czasu to Trójkolorowi zaczęli dochodzić do głosu, co udokumentowali bramką. W 23. minucie meczu Śląsk wyszedł na prowadzenie. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, Simon Schierack płaskim strzałem w prawy dolny róg bramki zaskoczył bezradnego bramkarza gospodarzy, który nawet nie zareagował. Od tego momentu wrocławianie szanowali piłkę, grali niezwykle uważnie i nie pozwolili popularnym „Goczałom” na stworzenie zagrożenia pod bramką Huberta Charużego. Warto podkreślić, że podopieczni Michała Hetela, stosując wysoki pressing na połowie rywala, nie pozwalali miejscowym dojść do głosu.
LKS SKARCIŁ ŚLĄSK
Do drugiej połowy oba zespoły przystąpiły bez żadnych zmian w składzie. Należy zaznaczyć, że w drużynie gospodarzy od 47. minuty wyróżniał się lewoskrzydłowy Siméon Oure, z którym problemy miał prawy obrońca, wychowanek AP Oleśnica, Michał Wróblewski. To właśnie po jego akcji gospodarze wywalczyli rzut rożny, po którym doprowadzili do wyrównania. Po dośrodkowaniu z prawego narożnika, pięknym strzałem głową Charużego pokonał Nikolas Wróblewski. Od tego momentu Śląsk doszedł ponownie do głosu, lecz został ponownie skarcony. W 53. minucie meczu błąd we własnym polu karnym popełnił Filip Rejczyk, który stracił piłkę na rzecz napastnika gości, a ten podał ją bez zastanowienia do swojego kapitana. Krzysztof Kiklaisz popisał się efektownym przyjęciem piłki, którym minął Rygla i płaskim strzałem w krótki róg wyprowadził drużynę z Goczałkowic na prowadzenie.
Po stracie bramki w drużynie wrocławian nastąpiła pierwsza roszada. W 61. minucie zmęczonego Bartosza Szywałę zmienił Adam Ciućka. Ta zmiana miała na celu stworzenie większego zagrożenia na lewej stronie miejscowych, która do tej pory była bardzo szczelna. Śląsk ruszył na gospodarzy z wielkim impetem, kilkukrotnie zagrażając strzałami z dystansu. By jeszcze mocniej popracować nad wyrównaniem wyniku, trener Hetel przeprowadził potrójną zmianą w naszej drużynie. Na boisko weszli odpowiednio, Kosmalski, Wojtczak i Chodera, zastępując zmęczonych wysokim tempem spotkania, Kamińskiego, Rejczyka i Wróblewskiego. Gdy wydawało się, że to Śląsk strzeli wyrównującego gola, nadzieje na zwycięstwo wrocławian pogrzebał Wróblewski, strzelając swojego drugiego gola głową w tym spotkaniu, po przepięknym podaniu z narożnika pola karnego.
ZABRAKŁO CZASU
Po tym golu goście rzucili się do ataku. Aktywny był Wojtczak, który dobrze współpracował z Wołczkiem i Choderą. Niestety brakowało dokładności, przytrzymania piłki w centralnej części boiska, a wprowadzony Kosmalski, nie był w stanie dojść do dogodnej sytuacji strzeleckiej. Prym w obronie wiódł Łukasz Piszczek, który dyrygował i podpowiadał swoim kolegom. Były reprezentant Polski nadal dysponuje ogromną jakością, a boiskowe zachowania takie jak balans ciała i gra na jeden kontakt, w wielu sytuacjach, tworzą przewagę w szybkości wyprowadzenia futbolówki z własnej połowy. Gdy wydawało się, że bramki już nie padną, futbolówkę w polu karnym miejscowych przejął Kosmalski. Napastnik Śląska rozejrzał się, przytomnie wycofał piłkę przed pole karne, a tam dopadł do niej Chodera, który wyśmienitym uderzeniem w prawy górny róg bramki zaskoczył Mazura, który odprowadził piłę wzrokiem. Więcej goli niestety już nie zobaczyliśmy.
Po tym meczu pozostanie spory niedosyt. Wrocławianie nie byli w stanie utrzymać przewagi, a w momencie, gdy stracili kolejne bramki, zabrakło im czasu na wyrównanie. Martwić może sytuacja, w której Trójkolorowi zaliczyli spadek formy
w końcówce sezonu, a goniąca Miedź II Legnica swoje spotkanie wygrała, zmniejszając stratę do 4 punktów. Czy w kolejnym spotkaniu, podopieczni Michała Hetela powrócą na zwycięską ścieżkę?
LKS Goczałkowice-Zdrój - Śląsk II Wrocław 3:2 (0:1)
Wróblewski 51’, 73’, Kiklaisz 53’ - Schierack 23’, Chodera 90’+2
LKS Goczałkowice-Zdrój: Mazur – Piszczek, Będzieszak, Gajda – Komandera, Maroszek (87’ Domagała) – Orliński (71’ Flasz) , Oure (71’ Osipowicz), Kiklaisz(K) (90’ +2 Karliński) – Wróblewski (87’ Fidziukiewicz), Żagiel
Śląsk II Wrocław: Charuży – Wróblewski (69’ Chodera), Szczyrek, Rygiel, Havrylenko – Schierack (82’ Kaliszczak), Rejczyk (69’ Wojtczak), Wołczek (K) – Milewski, Szywała (55' Ciućka) – Kamiński (69' Kosmalski)
Żółte kartki: 6’ Komandera, 58’Będzieszak, 79’ Osipowicz – 34’ Milewski
Sędziował: Seweryn Kozub (Brzesko)