Warchoł: Przemysław Banaszak wniósłby dużo jakości
13.07.2025 (20:00) | Adam Mokrzycki | skomentuj (0)
Po ostatnim przedsezonowym meczu Śląska Wrocław, w którym wrocławianie ulegli Hradec Kralove 1:2 (0:2), porozmawialiśmy z jedynym napastnikiem WKS-u Damianem Warchołem. Wrażenia dotyczące nowego klubu, ocena przedsezonowych sparingów i współpraca z Banaszakiem – zapraszamy.
Jak ocenisz miniony okres przygotowawczy? Jak się czujesz w nowym miejscu, pracując z nowym trenerem i nowymi kolegami?
Myślę, że na tę chwilę mogę się wypowiadać tylko pozytywnie. Przede wszystkim jestem zadowolony z pracy sztabu, a nie ukrywam, że w moim poprzednim klubie Górniku Łęczna trener Pavol Stano zawiesił poprzeczkę wysoko. Można powiedzieć, że mam większe szczęście do trenerów zagranicznych. Z polskich mógłbym wyróżnić trenera Marka Papszuna. Nie wiedziałem, czego się spodziewać po trenerze Ante Simundzy. Obóz przygotowawczy w Trzebnicy pokazał mi, że jego warsztat i podejście drużyny jest na bardzo dobrym poziomie. Drużyna dobrze to odbiera. Cieszę się, że trafiłem do Wrocławia. Jestem też zadowolony, że mogłem przepracować cały okres przygotowawczy, wystąpić w każdym sparingu i nie przytrafiła mi się żadna kontuzja.
[REKLAMA]
Jak ocenisz ostatni sparing na tle wymagającego rywala z Czech?
Hradec to najlepsza drużyna, z którą się ostatnio mierzyliśmy. Gra tam mój kolega z Rakowa Częstochowa Tomas Petrasek. Nie zagraliśmy dobrze w pierwszej połowie – traciliśmy w prosty sposób posiadanie piłki, przez co rywale się napędzali. Po zmianie stron w końcu zaczęliśmy stwarzać okazje. Rezerwowi po wejściu z ławki dali sygnał do odrabiania strat. Bardzo ładną bramkę zdobył Piotr Samiec-Talar. Finalnie mogliśmy zremisować ten mecz, ale trzeba szanować tę jednostkę treningową. Osobiście nie miałem zbyt wielu kontaktów z piłką. Powinniśmy się cieszyć, że jesteśmy zdrowi i skupiamy się na inauguracji ligi, która już w najbliższy piątek.
KLIKNIJ ZDJĘCIE, ABY ZOBACZYĆ CAŁĄ GALERIĘ
Ofensywny styl, który preferuje trener Simundza, to taktyka, która ci odpowiada?
Skupiamy się na grze kombinacyjnej, ale wykorzystujemy też szybkich skrzydłowych – Mateusza Żukowskiego i Arnau Ortiza. Mają tworzyć przestrzeń i dogrywać futbolówkę. Ja się skupiam na tym, aby być w odpowiednim miejscu i odpowiednim czasie, aby sfinalizować akcje.
Jesteś w zasadzie jedynym napastnikiem w kadrze Śląska. Z jednej strony dobrze dla ciebie, bo masz okazję do częstszej gry, ale czy brak rywalizacji na ten moment nie będzie skutkował tym, że twoja forma, zamiast wzrastać, będzie w tym samym miejscu?
Na pewno rywalizacja by się przydała, patrząc pod kątem treningowym. W trakcie jednostek treningowych trener nie ma za bardzo zbyt dużego pola manewru na pozycji snajpera. Czuję się dobrze również za plecami napastnika, ale na razie mam odgrywać rolę najbardziej wysuniętego piłkarza na boisku. Na razie jestem spokojny, bo okienko transferowe wciąż jest otwarte. Działacze na pewno pracują nad tym, aby zaradzić tej sytuacji. Ja się skupiam na sobie, cieszę się, że jestem zdrowy i mogę przyodziewać zielono-biało-czerwone barwy. Będę się starał z całych sił, aby dobrze się prezentować i pomóc drużynie. Liczę, że również zaowocuje moje doświadczenie z I ligi. Tym bardziej że zaraz mam 30. urodziny, więc można powiedzieć, że z niejednego pieca chleb jadłem – postaram się to wykorzystać.
[REKLAMA]
W ostatnim czasie zrobiło się niemałe zamieszanie wokół twojego byłego kolegi z Górnika Banaszaka. Mówi się, że jego temat przenosin do Wrocławia nie jest jeszcze zamknięty. W poprzednim sezonie sprawialiście kłopoty niejednej defensywie na pierwszoligowych, więc chyba chciałbyś kontynuować z nim współpracę?
Bardzo dobrze się dogadywaliśmy w Łęcznej. Prywatnie też mieliśmy bardzo fajny kontakt i do dzisiaj go utrzymujemy. Banaszak dzwonił do mnie jakiś czas temu i spytał o trenera Simundzę i jak wygląda tutaj praca. Powiedziałem, że jestem zadowolony, ale finalnie to on podejmie decyzję. Jest to zawodnik, który wniósłby dużo jakości i podniesie rywalizację na pozycji „dziewiątki”.
[REKLAMA]