Wisła – Śląsk: Pięć razy na NIE. Co mówią liczby?
25.08.2025 (19:00) | Adam Paliszek-Saładyga | skomentuj (0)
Liczby ze spotkania Wisła Kraków – Śląsk Wrocław obnażają pięć pól rażenia: środek pola bez wpływu, obrona poszatkowana błędami, bramkarz bez „nadwyżki”, skrzydła bez jakości w pojedynkach i ławka bez impulsu. To nie był gorszy wieczór – to była układanka, w której zabrakło kluczowych elementów gry.
CZY MY MIELIŚMY ŚRODEK POLA?
W teorii – tak. W praktyce – nie. Sercem zespołu ma być cyrkulacja i rytm, a tu rytmu nie było. Besar Halimi w 46 minut zanotował 12 podań (11 celnych, 92%). Celność wygląda elegancko, ale wolumen mówi wszystko: jeśli nominalny kreator dotyka piłki tak rzadko, środek przestaje istnieć. Piotr Samiec-Talar – 21 podań (15 celnych, 71%) – również nie wziął na siebie ciężaru progresji. Jedyną „iskrą” w tabelce jest 1 kluczowe podanie Samca-Talara, ale to za mało, by ożywić atak. Jorge Yriarte? Na papierze solidnie (18/20 podań, 90%), w rzeczywistości – bez wpływu na strukturę gry, bo łączył raczej najbliższe punkty, niż łamał linie.
Najmocniej o słabości drugiej linii krzyczy jednak zdanie: w ścisłej czołówce podających znalazł się Michał Szromnik – 27 celnych podań. Gdy bramkarz staje się jednym z głównych dystrybutorów, oznacza to, że akcje budowane są tyłem i omijają newralgiczną strefę centralną. To tam powinny rodzić się przewagi, a nie na linii „stoper – bramkarz – stoper”.
Dla kontrastu spójrzmy na Wisłę: Marc Carbó – 41 podań, Kacper Duda – 30 celnych. Sam Carbó „przykrył” ilościowo Halimiego i Samca-Talara razem, a Duda dołożył rytm i podanie do przodu.
Besar Halimi:
- Dokładne podania: 11/12 (92%)
- Kluczowe podania: 0
- Dośrodkowania: 1 (1)
- Długie podania: 1 (1)
- Dryblingi: 1 (1)
- Pojedynki: 4 (2)
Piotr Samiec-Talar:
- Dokładne podania: 15/21 (71%)
- Kluczowe podania: 1
- Dośrodkowania: 0 (0)
- Długie podania: 1 (0)
- Dryblingi: 2 (2)
- Pojedynki: 16 (6)
Jorge Yriarte:
- Dokładne podania: 18/20 (90%)
- Kluczowe podania: 0
- Dośrodkowania: 0 (0)
- Długie podania: 2 (1)
- Dryblingi: 2 (1)
- Pojedynki: 13 (7)
BŁĘDY W OBRONIE... TO ZA MAŁO POWIEDZIANE
Defensywa żyła w trybie „gaszenia pożarów”, a nie prewencji. Każdą bramkę można przypiąć do konkretnego błędu: Tommaso Guercio przy jednej, Serafin Szota przy drugiej i trzeciej. Co gorsza, wysokie liczby interwencji nie są tu medalem, tylko przypisem: Szota - 7, Malec - 8, Guercio - 5, Llinares - 4 i aż pięć goli straconych. Interwencje były wymuszone, niezarządzane.
Po drugiej stronie – spokój. Biedrzycki - 6 interwencji, Grujcić - 1, Krzyżanowski - 0, Lelieveld - 5. Dlaczego tak mało? Bo nie byli nękani. To nie znaczy, że Wisła nie pracowała w obronie; znaczy, że Śląsk nie stawiał problemów, które zmuszałyby ich do nadludzkich liczb.
Tommaso Guercio:
- Defensywne akcje: 5
- Został minięty: 2
- Błędy prowadzące do strzału: 0
- Pojedynki: 13 (4)
Serafin Szota:
- Defensywne akcje: 7
- Został minięty: 0
- Błędy prowadzące do strzału: 1
- Pojedynki: 6 (1)
Mariusz Malec:
- Defensywne akcje: 8
- Został minięty: 2
- Błędy prowadzące do strzału: 0
- Pojedynki: 10 (5)
Marc Llinares:
- Defensywne akcje: 4
- Został minięty: 3
- Błędy prowadzące do strzału: 0
- Pojedynki: 20 (6)
BRAMKARZ? A KTOŚ TAKI W TYM MECZU ISTNIAŁ?
Trudno bronić bramkarza, kiedy niemal każdy celny strzał kończy się golem. Jeszcze trudniej, gdy indywidualne decyzje nie pomagają zespołowi. Druga minuta – dobitka Krzyżanowskiego oraz 32. minuta – obrona strzału Juliana Lelievelda o wartości 0.09 xG to pojedynczy plus, który nie odmienia narracji. Trzecie trafienie Rodado i ostatnia bramka Wisły obnażyły zbyt małą agresję przy wyjściach – o pół kroku za daleko, o pół sekundy za późno.
Jest jeszcze jeden znak czasów tego meczu: Szromnik z 27 celnymi podaniami stał się istotnym ogniwem rozegrania. To nie zarzut sam w sobie, to objaw – gdy gra zaczyna i kończy się na bramkarzu, łatwo o błąd, bo piłka wraca w pole karne zbyt często. W innych spotkaniach ratował, tu nie dał „nadwyżki”, której zespół rozpaczliwie potrzebował.
CZY MY POTRAFIMY ATAKOWAĆ?
Skrzydła miały być paliwem, były martwą strefą. Pojedynki? Yehor Szarabura – 11 stoczonych, 3 wygrane, Miłosz Kozak – 12 stoczonych, 4 wygrane. Drybling? W sumie cztery udane – Szarabura 2/5, Kozak 2/2. To wszystko wygląda tak, jakby każde minięcie było świętem, a przecież skrzydłowy żyje z powtarzalności. Do tego precyzja podań nie uspokajała akcji: Szarabura 7/11 (64%), Kozak 18/24 (75%). Brakowało ostatniego podania, brakowało też jakościowych dośrodkowań (u Kozaka 1 dośrodkowanie – niecelne, u Szarabury 0).
Efekt domina widać po „dziewiątce”. Warchoł nie dostał ani jednego podania, które kończyłoby się jego strzałem. Kiedy porówna się to z Rodado, który potrafił sam wykreować sytuację, widać przepaść w detalach: u Wisły napastnik dostaje wsparcie i oddaje cenne kontakty w polu karnym, u Śląska – dryfuje między liniami bez serwisu.
Yehor Szarabura:
- Dokładne podania: 7/11 (64%)
- Kluczowe podania: 0
- Dośrodkowania: 0 (0)
- Dryblingi: 5 (2)
- Pojedynki: 11 (3)
Miłosz Kozak:
- Dokładne podania: 18/24 (75%)
- Kluczowe podania: 1
- Dośrodkowania: 1 (0)
- Dryblingi: 2 (2)
- Pojedynki: 12 (4)
CO Z ŁAWKĄ REZERWOWYCH?
Zmiany powinny podnieść intensywność i skorygować kurs. Nie podniosły, nie skorygowały. Jakub Jezierski da zapamiętać się stratą w środku, po której Wisła dołożyła bramkę – to jedyny mocniejszy ślad w liczbach. Maksymilian Dziuba znów niewidoczny: 4 celne podania, 1 wygrany pojedynek. Trudno na tym budować narrację o impulsie z ławki.
Jest jeden plus: Sokołowski. 16/17 podań i 4 wygrane z 7 pojedynków to próba uporządkowania tego, co w środku pola rozsypywało się od pierwszych minut. Nie był w stanie przestawić mecz – za późno, za mało otwartych linii podań do przodu – ale przynajmniej dał standard, którego brakowało.