Czy Śląsk potrzebuje Samca-Talara w środku pola?

30.08.2025 (12:00) | Wiktor Brylonek | skomentuj (0)

Piotr Samiec-Talar odgrywał kluczową rolę w drużynie Jacka Magiery, kiedy Śląsk zdobywał wicemistrzostwo. Teraz, wydaje się lubianym zawodnikiem przez Ante Simundzę, który nie boi się wystawiać go zarówno na skrzydle, jak i w środku boiska. Gdzie sprawdza się najlepiej i jakie dokładnie role odgrywa?

23-latek rozegrał w tym sezonie 554 minuty, ani razu nie zaczynając z ławki. Nie oznacza to jednak, że ma pewną pozycję w składzie. Grał tam, gdzie był potrzebny, ale też często był ściągany podczas meczu. Kiedy spojrzymy na heatmapę zawodnika Śląska, zauważymy, że jest go na boisku pełno. Podobnie to wyglądało już w poprzednim sezonie. Ante Simundza ewidentnie ma jakiś pomysł na tego zawodnika, jednak sam zawodnik jeszcze się w tym wszystkim nie odnajduje.

SKRZYDŁOWY

Do niedawna, wydawało się, że jest to domyślna pozycja Samca-Talara. W tym sezonie zagrał na tej pozycji w aż pięciu spotkaniach, co wynikało raczej z kontuzji Mateusza Żukowskiego. W pierwszym spotkaniu sezonu Samiec-Talar został wystawiony do środka pola, dopiero później schodząc na skrzydło, kiedy za kontuzjowanego Żukowskiego, na boisko wszedł Jakub Jezierski. To ze skrzydła zdobył asystę i bramkę w meczach z Ruchem i Miedzią, a to drugie spotkanie było jego najlepszym w tym sezonie.

Jednak jak się okazuje, nawet jako skrzydłowy, nie trzyma się on kurczowo prawej strony boiska. Przy dośrodkowaniu Guercio, z którego Samiec-Talar zdobył bramkę, Polak zagęścił pole karne. Śląsk w momencie wrzucenia piłki miał trzech piłkarzy w szesnastce oraz jednego na szesnastym metrze. I właśnie tak możemy często oglądać Samca-Talara jako skrzydłowego, tworzącego przestrzeń dla Guercio. W tym czasie 23-latek zagęszcza środek boiska, lub pole karne, szukając dla siebie miejsca. Pomocnik oddał w tym sezonie ze środka boiska, 9 strzałów.

ŚRODEK POLA

Jednak szczególną uwagę należy zwrócić na przesunięcie Samca-Talara do środka. Tutaj może on pełnić dwie funkcje, w zależności od tego z kim dzieli środek pola. W meczu z Chrobrym Głogów pełnił on bardziej rolę „dziesiątki”. Za jego plecami grali Jezierski i Yriarte, którzy nie byli nastawieni ofensywnie. Zawodnik szukał przestrzeni między liniami obrony i pomocy przeciwnika, z czym problem miał Halimi w poprzednich meczach. Szukał też gry kombinacyjnej ze skrzydłowymi, schodząc nieco na bok boiska. Było to w miarę solidne spotkanie. Trzy udane dryblingi, 21 celnych podań na 26, oraz celny strzał z dystansu, brakowało liczb, ale po wygranym meczu ciężko się o to Samca-Talara czepiać. Na pewno problemem był brak widoczności Polaka, co mogło sugerować, że czuł się na tej pozycji nieswojo. 

[REKLAMA]

W meczu z Wieczystą Kraków zagrał niżej, odgrywał rolę rozgrywającego, podczas gdy na pozycji pomocnika ofensywnego, ustawiony był Halimi. W tym meczu miał problemy z celnością, ale nie można go też w pełni rozliczać tutaj za grę w środku pola. Po kontuzji Żukowskiego zastąpił go na skrzydle i to tam dokończył mecz. Ponownie jednak, do zmiany pozycji pojawiał się w różnych miejscach na boisku, szukając sobie miejsca do rozpędzenia akcji. Z tego meczu na pewno zapamiętamy jego niecelny strzał z 18 minuty spotkania.

W meczu z Wisłą Samiec-Talar znowu zagrał nisko, chociaż był bardziej nastawiony ofensywnie od Yriarte. Boiskowa ósemka miała prawdopodobnie napędzać akcje Śląska, pełniąc funkcję zawodnika ”box to box”. Oczywiście to wiązało się też z zadaniami defensywnymi. Samiec-Talar podczas rajdów Wisły, zabezpieczał okolice szesnastego metra, ciężko go winić za pierwsze trzy stracone gole, które padły w momencie gdy grał na tej pozycji. Przy pierwszym golu, raczej to Yriarte zapomniał o kryciu Rodado, który miał tyle czasu ile tylko potrzebował na oddanie strzału. Widać to po doskoku Wenezuelczyka, który jednak przyszedł za późno.

Drugi gol to nieco dłuższa historia, bo to Samiec-Talar traci piłkę, jednak to Serafin Szota zagrywa piłkę mimo tego, że pomocnik ma na plecach Dudę. Nie potrafimy tutaj zrzucić odpowiedzialności na Samca-Talara, bo to kapitan Śląska powinien znaleźć lepsze miejsce do posłania piłki. Trzeci gol to rzut rożny i zgubione krycie Szoty, strata gola bez udziału Samca-Talara.

Jednak krytyka za udział w akcjach ofensywnych będzie już uzasadniona. Udział środka pola w tym meczu był po prostu fatalny. Samiec Talar wykonał raptem 21 podań, z czego tylko 15 było celnych. Tutaj cały środek pola ma słabe liczby, a żaden z zawodników nie wziął na siebie ciężaru gry. O wiele lepiej środek pola wyglądał w Wiśle, gdzie sami Marc Carbo i Kacper Duda, dali łącznie 65 celnych podań.

Samiec-Talar w tym meczu był wszędzie, a jednocześnie nigdzie. Mimo tego, że był widoczny i pod polem karnym Wisły i Śląska, to nic z tego nie wynikało. Jedno kluczowe podanie, dwa dryblingi (oba udane) i dwa zablokowane strzały. Obraz nijakości i braku energii, co przecież ciężko powiedzieć po meczach Samca-Talara na skrzydle. Zazwyczaj potrafi tam wpuścić w drużynę „iskrę”, której ostatnio zupełnie brakowało.

[REKLAMA]

Z dziennikarskiego obowiązku warto wspomnieć o tym, że w drugiej połowie został on przesunięty wyżej, na miejsce Halimiego. To jednak nie dało żadnego efektu, dlatego też nie będę tego opisywał osobno. Śląsk do środka pola potrzebuje zawodników, którzy wezmą na siebie odpowiedzialność i będą się tam czuli pewnie. Samiec-Talar tej pewności siebie, na ten moment, nie ma.